niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział trzeci - część II

" A może po prostu zbyt rzadko
 zdajemy sobie sprawę, 
jak wielkie szczęście 
mamy obok ? "

   Dwie postacie przemierzające salon, z zamyślonym wyrazem na twarzy chodzą od jednej ściany do drugiej. Pomieszczenie, w którym się znajdują jest dość przestronne, niska, jasno brązowa sofa znajduje się pod oknem, przed nią stoi stolik z regulowaną wysokością, mebel jest ciemno kasztanowy, z  jego lewej strony stoi szafka, nad nią wisi dość spory telewizor. Naprzeciw Tv, przez całą długość podpory sufitu, stoi komplet mebli w tym samym kolorze co powyżej przedstawione. W ich skład wchodzi: duża, paro szufladowa komoda, obok słupek z sześcioma półkami, dwa kroki dalej znajduje się największa, a za razem najpiękniejsza część. Jest masywna, ma dwie ciemne szyby przecięte złotym paskiem, posiada także cztery głębokie szafki, pomiędzy nimi jest mały barek, po brzegi wypełniony różnymi trunkami, w tym trzema butelkami Ognistej Whisky. Nad alkoholem jest.... tak jakby blat, wyróżniający się długością. Powyżej w dwóch półkach znajdują się podręczne książki. Dosłownie na przeciw zestawu meblowego, sporych rozmiarów kominek ogrzewa pomieszczenie. Miejsce gdzie trwa bezsłowna rozmowa ma ściany koloru wpadającego w jasny beż, wszystko podbiega po czerwień, a efekt jaki daje mały dywanik, współgrający z kominkiem, leżący na środku pokoju, sprawia, iż ciężkie, wielkie, meble tracą na postrachu i stają się ... Przytulne i lekkie. Jeden z mężczyzn łamię monotonie obrazu i rzuca swoje ciało na kanapę, delektując się przyjemnym światłem, które ogrzewa jego członki.
- Malfoy, przypomnij sobie z kim ostatnio spałeś. - mówi spokojnym głosem, spoczywający mężczyzna, jego powieki są przymknięte.
- Z Tobą, idioto. Poza tym, to nie moje dziecko. - Ironicznie stwierdza drugi.
- Oczywiście, to, że ma Twoje włosy, oczy, a nawet i ten dziwny grymas oraz fakt, że dałem jej okulary, a Ona złamała je w ciągu niecałej minuty, to wcale nie jest dowód potwierdzający ojcostwo. Ponadto nie sądzę, by to było moje dziecko.
- Ale i tak to może być Twoje dziecko. - Wtrąca.
Ich dyskusja zostaje przerwana wybuchem płaczu w wykonaniu małej dziewczynki. Mężczyźni patrzą po sobie z przerażonymi wyrazami twarzy. W końcu Draco podchodzi do dziecka i kierując się przeczuciem, bierze je delikatnie na ręce, po chwili zaczyna je kołysać w rytm jakiejś spokojnej melodyjki, którą nuci sobie pod nosem. Dziecko momentalnie wtula się w większe ciało i wstrzymuje swój szloch. Pokój opanowuje cisza, stająca się wręcz namacalna, jedynymi odgłosami, które można usłyszeć jest cichy, uspokajający się oddech dziewczynki, powoli odchodzącej w Objęcia Morfeusza. Blondyn trzymający córkę, powoli zmierza do swojej sypialni, ówcześnie pokazując Potter'owi by otworzył mu drzwi. czule kładzie ją na swoje łóżko starając się zabezpieczyć ją przed upadkiem. Gdy już upewni się, że jest on niemożliwy, razem z drugim "ojcem" wychodzi z pomieszczenia i idzie do wcześniejszego miejsca obrad.
- Potter, podaj mi jakąś kartkę i coś do pisania, musimy napisać listę. - zaczyna Malfoy.
- Listę czego ? - pyta niezrozumiale drugi, ale posłusznie podaje papier i mugolski długopis. Draco patrzy nie niego z politowaniem wymalowanym na twarzy.
- Rzeczy potrzebnych dla dziecka, Złoty Chłopcze. -  Mówi, po czym zaczyna pisać w punktach, Harry stara się czytać wszystko co jest niewyobrażalnie trudne, gdyż stoi przed nim, czego skutkiem jest fakt, że czyta do góry nogami. Bynajmniej się stara. W momencie gdy już naprawdę nie widzi, podchodzi do sofy, na której siedzi starszy mieszkaniec jego domu i siada koło niego. Wszystko staje się bardziej wyraźne, idealnie. Na liście są wypisane następujące punkty :

  1. Łóżeczko - z zabezpieczeniami około 120x60 cm, przydałaby by się szuflada.
  2. Mleko, zwane modyfikowanym - co z tym idzie - butelka.
  3. Smoczek - najlepiej trzy.
  4. Pościel - musi być delikatna.
  5. Kocyk, rożek, ręczniki - najlepiej dwa.
  6. Miękka szczoteczka, pieluszka z terry.
  7. Ubranka dla rocznego  dziecka - dziewczynki.
  8. Zabawki.
- Masz jeszcze jakiś pomysł ? - pyta zamyślony twórca listy, napisał to co zapamiętał. Zdziwiony wiedzą Malfoy'a Potter nie dodaje nic, ponieważ nie wie nic o dzieciach. A temat skąd Draco posiada takową wiedzę wydaje się niezwykle ciekawy, trzeba będzie go kiedyś poruszyć.
- No Potty, zbieraj się. - Z ironicznym uśmieszkiem mówi Blondyn.
- Że jak ? - Pyta przerażony mężczyzna.
- Potrzebujemy tego na dziś, teraz, niedługo. Chyba, że chcesz słuchać płaczu dziecka przez następne godziny. Harry z zrezygnowaną miną wstaje i idzie się ubrać, gdy jest już gotowy, bierze listę i wychodzi z domu w poszukiwaniu elementów napisanych na kartce.

***
Na pewno każdy z Nas zna coś, co ilekroć o tym pomyśli od razu uśmiech gości na jego obliczu, rozciąga się od jednej strony do drugiej ozdabiając promieniującą twarz. Może to być ktoś lub jakiś przedmiot, zazwyczaj wyobrażamy to sobie, gdy jesteśmy załamani, gdy nie dajemy już rady by to wszystko pchać dalej, opadamy na samo dno... Ale to dobrze, bo tylko z niego można się podnieść.


***

Pomimo, iż nic dziś nie robiła wydawało się jej, że jest wyjątkowo zmęczona. Jej przyszłego męża nadal nie było mimo późnej już pory. A chciała z nim jeszcze tyle załatwić! W końcu ich ślub ma się odbyć za miesiąc! Trzeba wybrać kolory przewodnie, które nie będą gryzły się z jej rudymi włosami, potrzebne jest miejsce gdzie wszystko się odbędzie, ona będzie za Norą, ale Przecież On musi to zaakceptować. Rzeźba lodowa nie została jeszcze zamówiona. Świadkowie! I Druhny! I suknia! I ich suknie! I garnitury! O Godfryku! Gdzie On jest! 

***
Harry, cholernie zmęczony poszukiwaniami przyborów z zwycięską miną wchodzi do domu, rozbiera się i idzie do pokoju Draco, gdzie leży dziecko. Spodziewa się, że znajdzie go tam pilnującego dziecko, wchodzi i zastaje dwie śpiące postacie, jedna wtulona w drugą. Po cichu podchodzi do nich i spogląda na ich rozluźnione twarze. Nie istnieje na nich żaden grymas, obie są szczere, spokojne i w takim zestawieniu wyglądają pięknie. Połysk jaki tworzą ich włosy nadaje całemu obrazu magicznego wręcz blasku. Delikatnie, teoretycznie można to uznać za znak czułości szturcha starszą śpiącą osobę, takowy człowiek powoli otwiera zaspane oczy, Potter po cichu wychodzi dając do zrozumienia, żeby poszedł za nim. Draco zręcznie wyplątuje się z kończyn dziewczynki i idzie do niego. Po chwili, gdy już narzucają na siebie zaklęcie wyciszające zaczyna się prezentacja zakupionych rzeczy. Malfoy z uznaniem ogląda wszystko dokładnie i co rusz chwali Potter'a - oczywiście nie wprost. Harry rośnie z dumy. 
***

Dobrze, a więc mogę spokojnie powiedzieć, ze jestem z Siebie dumna. Wszystko napisałam dzisiaj co jest dla mnie dość zadziwiające, mam nadzieję, ze ktoś da radę to przeczytać. Jako, iż jest to część - krótka.
Oczywiście wszystko jest dedykowane dla paru osób, dzięki, którym dostałam nową siłę. Dziękuję! Takowymi osobami są:

- Paula N 
- Marttusia 
- Arcanum Felis
- carmellovxd

Naprawdę dziękuję i mam nadzieję, że dacie rade przeczytać moje wypociny  
Proszę o wytykanie mi każdego błędu.
Pozdrawiam, Sly.
Ps. Następny rozdział dopiero po nowym roku, z powodu mojego wyjazdu.

sobota, 26 grudnia 2015

Kochani! ♥

Salazarze! Tyle wejść w jeden dzień!  Aż 95! Dziękuję! 

Sugestie/Powiadomienia.

Świstoklik stworzony po to, byś mógł wyrazić swoje sugestie co do wyglądu bloga, ale i treści. Możesz także wkleić tu powiadomienie o nowym rozdziale.
UWAGA!
Proszę o podanie - jesli można - Waszych ulubionych cytatów. 

piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział trzeci - część I

"Mądry człowiek nie opłakuje przegranej, 
lecz żwawo szuka sposobu,
 jak wyleczyć odniesione rany."
     - William Shakespeare.

   Ciemno włosa kobieta krzątała się po kuchni, przeklinając jeden dzień. Ten, w którym poddała się i przestała walczyć z uczuciem. Z jedną cholerną emocją. Jej worki pod oczami oświadczały jasno, że nie sypia zbyt dobrze. I to przez co ? Chodź... Raczej przez kogo. Płaczące dziecko leżało w pokoju obok oz najmując, iż jest głodne. Nie miała nikogo. Ani męża, ani kochającej rodziny. Została jej pozbawiona przez wojnę. Nie dawała już rady, niedawno dowiedziała się, że Ojciec dziecka także się poddał i to swojemu wrogowi. Pamiętała jak nawzajem razem z Blais'em rozmawiali o wszystkim. O smutku, złości. Kojarzy, że w wzroku obu była mała iskierka nadziei na lepszą przyszłość. Pamięta jak mówili, iż po wojnie będzie spokój, założą rodzinę, będą mieszkać z dziećmi w rodowym domu, który odziedziczy po Ojcu... Rozmyślanie przerwał wielki szloch wydobywający się z pomieszczenia. Razem z butelką mleka, którego temperaturę sprawdziła wcześniej, przez przyzwyczajenie, które nabyła w swoim zawodzie, wychodzi z kuchni i udaje się do istoty wydającej ten dźwięk. Patrząc na nią widzi tylko jego. Dziecko - dziewczynka - nazwana Lilly posiada jej czarne włosy oraz... piękne szaro-niebieskie oczy, ostre rysy twarzy, bystro patrzy na swoja matkę, przez chwilę na jej twarzy widzi ten uśmiech. Uśmiech ojca. Mężczyzny, którego kochała, jednak musiała przestać. Tak nakazywał instynkt, szkoda, że część serca nadal czuła to samo... Tego, który poświęcił się w jej obronie. Dracona Malfoy'a, który bronił ją własnym ciałem, przyjmując na siebie niezliczoną ilość zaklęć wywołujących ból. Iście Gryffońskie zachowanie. Poświęcenie... Uczucie, którym się kierował musiały być bardzo silne. Przecież ma w sobie krew węża, nie lwa. Ich traktował jak śmieci, uważał za idiotów... Smutek zżerał ją od środka. Nie mogła tak dłużej. Nie... To musi się skończyć. Inaczej zabije je i siebie. Lilly...Mała, kochana Lilly. Odda je. On sobie poradzi. Ona zapomni. Musi. Tak trzeba. To konieczne...

***

   Dzisiejszym priorytetem było wyjście do sklepy z odzieżą, gdyż oglądanie gołej klatki piersiowej pewnego blondyna, aktualnie mieszkającego z Potter'em, było dla niego... dość zaskakująco rozkojarzające, poniekąd  to nie jego wina, że od takiego widoku zaczął stawać wcześniej *. W szczególności trzeba mu kupić górne części garderoby. Tak więc w dzisiejszym dniu Kruczowłosy mężczyzna obserwował swojego wroga, który ubierał płaszcz. Momentalnie na obliczu ubierającego się dziedzica utworzył się uśmiech. Ten, którego tak nienawidził. Grymas ów mówił : Jestem od ciebie lepszy. Bardziej wartościowy. Harry, używając całych pokładów swojej cierpliwości, stara się nie uderzyć Ślizgona. Jak wiadomo, był w Gryffndor'ze więc zapalczywość, bezmyślność i odwagę ma wręcz wpisaną w krew. Nagle podnosząc wzrok napotyka drugie spojrzenie, metaliczne spojówki zerkają na niego oczekująco. Zbawiciel topi się w tym pomimo emocji, które ogarniały go przed chwilą i tak szybko się ulotniły.
- Idziemy ? - pyta.
- Ach, no tak. - Harry otwiera drzwi i razem wsiadają do samochodu zaparkowanego nieopodal ich domu. 

                                                                              ***

  Zakapturzona postać powolnym, eleganckim, pełnym gracji krokiem, dochodzi do domu, zostawia przed nim koszyk, przykryty przepuszczającym powietrze kocykiem, Na "pakunek" zostało na rzucone zaklęcie ogrzewające, pod materiałem znajduje się koperta, opisane w niej jest wszystko, pomijając fakt kim jest ojciec dziecka, szczerze mówiąc historia, jest bardzo lakoniczna. Ostatnie  łzy matki plamią narzutę, ostatnie słowa skierowane do dziecka opuszczają jej usta, ostatni dech skierowany na postać. 
- Zegnaj. Lilly.Moja mała Lilly...
Postać znika.
                                                                            *** 

   Teoretycznie miało być to łatwe, tak bynajmniej sądził Kruczowłosy mężczyzna obładowany torbami. Jego towarzysz czerpał dość wielką przyjemność z mierzenia ubrań, których i tak nie miał zamiar kupować, tak więc na zakupach spędzili około trzy godziny. Ostatecznie Potter wyszedł z centrum handlowego w posiadaniu tylu ubrań, że jeśli by zechciał mógłby ubrać połowę Hogwartu. Albo i więcej osób, ponadto kupił szafę, która ma być dostarczona w najbliższym czasie. Wyraz ulgi na jego obliczu - gdy dotarł do pojazdu, pozbywając się bagażu - był większy niż wtedy, gdy  skończyła się wojna. Naprawdę. 

                                                                           ***
  Dwójka mężczyzn dochodzi do drzwi swojego domu, oboje stają jak wmurowani patrząc na koszyk stojący przed ich domem, jeden z nich odkrywa wybrzuszenie, pierwsze słowa jakie daje radę wyartykułować to :
- O Kurwa.
- Po raz pierwszy się z Tobą zgodzę.
                                                                          ***







ROZDZIAŁ - a dokładniej część - DEDYKOWANY  RUCIAKOWA'EJ <3


- nie zaczął mu stawać - organ - na ten widok, tylko ON - osoba- zaczął wstawać wcześniej by oglądać Dracona. Polecam przeczytać to jeszcze raz xD 
No, więc to tyle, dość krótkie, ale nie wyobrażam sobie by nie zakończyć w tym momencie. 
Pozdrawiam,
Sly.





środa, 23 grudnia 2015

Wesołych Świąt.

Życzę Wam zdrowia, szczęścia, góry prezentów, dobrych potraw oraz byście po stanięciu na wagę nie dostali depresji. Cóż jeszcze ? Przesyłam wszystkim wielki uścisk. Proszę byście nie pili za dużo w czas Nowego Roku i żeby ktoś ożywił mi Snape, spędzę z nim NR. Ewentualnie striptiz w wykonaniu Dracona jest mile widziany.  Wesołych Świąt.

sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział drugi.


 Byłeś tym pierwszym, 
który mógł mnie zranić.
Tym, przed którym, 
otworzyłem się. 
Złamałem, 
pokochałem.
Ale ... Wiesz co ?
 Ewidentnie to wykorzystałeś.
- ...
 ***

Nastał koniec pracy,  wychodzę ze swojego gabinetu, jak zwykle przed czasem. Pomieszczenie to jest fioletowe, wręcz przytłaczające. Wychodzę z budynku czując tylko ulgę.  Wsiadając do swojego samochodu, powoli uliczkami jadę do domu.  Spoglądam w stronę klubu przed, którym dziś stoją mężczyźni. Jeden z nich szczególnie przyciąga moją uwagę, jego platynowe włosy opadają na policzki, brzuch odsłonięty, gdyż koszulka, a raczej jej część zakrywa tylko górę klatki piersiowej. Na ramiona ma zarzucony szary płaszcz, a na szyi szalik Slytherin'u. Spodnie są zielone oraz tak obcisłe, że nogi, które uciskają wydają się być nienaturalnie chude, człowiek ten jest wysoki, lecz nie wyższy ode mnie, jedyny szczegół najbardziej przyciągający moją uwagę, to fakt, iż trzyma On głowę wyżej od innych, traktuję się jako lepszego, co naprawdę po kolorach ubrania mnie nie dziwi, a jednak jest to w pewnym znaczeniu przyciągające, sylwetka oparta o latarnie wydaje się tak cholernie znana. Parkując szybko przy budynku, przy czym zapobiegając zderzeniu się, z którymś z aut,   wysiada i podchodzi do mężczyzny.
- Ile bierzesz ? - Lakonicznie zaczyna, jego głos jest zimny.
- Dwieści.....- Postać odwraca się w jego kierunku, jej oczy rozszerzają się z przerażenia. Dopiero teraz sobie uświadamia z kim rozmawia, przed nim stoi jego nemezis, wróg ze szkolnych czasów, pytający się ile bierze za jedną noc. Świat zwariował. Gryffon także po chwili podnosi wzrok ze swoich butów, jego twarz przybiera tą samą maskę zaskoczenia co Ślizgona.
- O Godfryku i Salazarze! - wrzeszczy Potter, zwracając na siebie uwagę innych mugolskich prostytutek.
- Ciszej idioto, to ile biore nie powinno Cię interesować. - Twarz Malfoy'a przybiera teraz ironiczny grymas pomieszany z tym co zawsze. Z tym co mówi : Jestem od Ciebie lepszy.  Blondyn prostuje się oraz odwraca chcąc odejść, czyli zniknąć w wejściu klubu. Ręka Potter'a z aurorską szybkością chwyta jego przedramienie. Wybawiciel patrzy swoimi zielonymi oczyma wprost na Dracona. Widzi wszystko, zdziwienie, smutek, wstyd, gniew, a także jakąś niezidentyfikowaną emocje, jakby, prośbę pomocy ? Mruga i spogląda ponownie, ale jej już nie ma. Znikła. Niczym szczęście w obecności Dementora.
- Dwadzieścia tysięcy funtów. - Oferuje Potter.
- Słucham ? - Były Śmierciożerca patrzy na Wybrańca z uniesioną brwią.
- Za rok, dwadzieścia tysięcy. - Powtarza Zielonooki.
- Chcesz mi płacić za seks ? - Wręcz przerażony głos otacza ich uszy.
- Tak jak inni.
***

   Dlaczego!? Po co ja to zrobiłem, no, p.o.c.o?! Zgodzić się by się ze mną kochał kiedy, jak i gdzie zechce ?! Spanikowany Dracon Malfoy przechadzał się po pokoju jaki dostał od Gryffona. Dywan leżący przed łóżkiem, miał kolor szary, wszystko w tym pokoju miało odcienie szarości bądź bieli, gdzieniegdzie przeplatającej się z jasno pastelowym odcieniem żółtego. Rozmyślania Blondyna przerwało wejście drugiego mieszkańca.
- Chodź.
Szarooki posłusznie wychodzi, załamując siebie, łamiąc się. Idzie za Lwem do jego sypialni, przechodząc korytarzem widzi uśpione portrety. Wchodzi do pomieszczenia. Potter rzuca go na łóżko i jednym niewerbalnym zaklęciem rozbiera ich obu.
- Rozszerz nogi. - Szyderczy uśmiech, a wręcz sadystyczny aktualnie "zdobi" oblicze Chłopca-który-przeżył. Takowy chłopiec zaczyna wchodzić w drugiego, nie zwraca uwagi na to, że ciało pod nim jęczy z bólu. Chce go upokorzyć, odpłacić się za wszystko, za uwagi na temat Swojego Przyjaciela,  za nazwanie Hermiony szlamą, za to, że był jednym z nich. Szybkie i głębokie ruchy. Ma go boleć... Chodź On i tak nie czuje...

***

   Już po wszystkim. Zbierz się. Nie płacz. Nie możesz... I w tym momencie srebrna łza opuszcza oko arystokraty. Czuł się jak maszyna, jakby ktoś wyjął z niego jedną małą część, okazującą się najważniejszą. Mógł się poruszać, mógł mówić, mógł iść i robić to, co do niego należy, jednak cały czas czując ten brak. Żyć w świadomości, że nie jest kompletny. Nie jest "cały".

***

   Miałeś już w życiu taki moment, w którym sam nie wiedziałeś, co czujesz ? Kiedy  gubiłeś się w myślach, rozpamiętywałeś ? Gdy melancholia atakowała twoje serce ? Wiedziałeś, że kogoś Ci brakuje, ale wszystkich od siebie odrzucałeś ? Odpychałeś, chcąc radzić sobie samemu ? Wyżywałeś się na innych, więc chciałeś ich bronić. Przed sobą. Byłeś samotny i szukałeś pocieszenia, które nie nadchodziło. Zamykałeś się bardziej. Stałeś się jak skarb ukryty w czeluści ciemnej wody.

***

   Ranek. Trzeba wstać, pomimo, że masz też inne możliwości. Idąc do kuchni pragniesz zaparzyć sobie kawę i zapomnieć o problemach go otaczających. Harry wchodząc do kuchni zobaczył Dracona Malfoy'a stojącego przy lodówce. Nie powiem, ten widok zaparł mu dech w piersi. Tym razem całkiem goła klatka piersiowa prezentowała się zniewalająco.
- Co robisz ? - Zagadnął zaspany Potter.
- Szukam szczęścia. - odpowiedział ironicznie drugi.
- Och. Ok. Powodzenia... - Już miał się odwrócić i przygotować dla siebie posiłek, gdy połączył jeszcze jeden kawałek układanki... - W lodówce !?
- Gdzieś, kurwa, musi być.
- Dlaczego nie masz na sobie niczego ? - Pyta właściciel domu, zmieniając temat, po chwili.
- Mam spodnie. Jakbyś nie zauważył. - Pochylona sylwetka Ślizgona momentalnie się prostuję i ze zwycięskim uśmiechem na twarzy oraz z słoiczkiem dżemu w dłoni podchodzi do stołu, na którym znajdują się dwa kubki z kawą, o których istnieniu dowiedział się przed chwilą. Mężczyzna smaruje chleb zdobytym produktem i zaczyna delektować się pożywieniem.
- Nie, no, rozgość się. Proszę. Mój dom twoim domem. - Zaczyna się, ni stąd ni z owąd śmiać Wybraniec.
Draco, połykając kęs kanapki, zaczyna odpowiadać.
- Ależ wiem. - Jego poza nie zmienia się ani o milimetr. Maska wyższości spogląda na Potter'a. Jej opracowane rysy zaginają się tylko w momentach przeżuwania pokarmu, co zauważa siedzący już mężczyzna.
- Wiem! Pójdziemy na zakupy! Kupimy Ci ubrania! -  z miną osoby, która właśnie pokonała trasę Maratonu, Potter krzyczy te słowa.
- Brawo! Złoty puchar, za inteligencje oraz użycie części ciała służącej do myślenia, dostaje... Harry Potter! - Kąciki ust Ślizgona unoszą się do góry. Po chwili słychać już tylko brawa oraz ciche oznaki protestu w wykonaniu zawstydzonego Potter'a.

*****
Drogi czytelniku!
Powiedz mi, czy nie jest Ci wstyd ? Człowiek, którego "dzieło" czytasz jest zasmucony brakiem komentarzy, zirytowany tym, że zakładka SPAM jest najbardziej popularna. Nie ma dla kogo pisać, więc jeśli to czytasz to napisz gdziekolwiek jakieś cholerne słowo, wyraź swoją opinię, nie bój się mnie! Ja nie gryzę, a to, że jestem Ślizgonem, niczego nie zmienia. Mi wystarczy chociaż zwyczajne
"Jest Ok" bądź "Przestań pisać!". Nie mam zamiaru usuwać żadnego komentarza. Jest to Twoje zdanie, więc ma prawo widnieć. Proszę tylko o parę słów, czy trudno jest wystukać na klawiaturze dwa słowa ? :( Czuje się ignorowana przez co naprawdę zauważyłam, że zaczęłam się wyżywać na innych, staram się hamować, ale to jest nieprzyjemne uczucie. Pragnę tylko jednego komentarza. Wiesz, że tym możesz wywołać uśmiech, szczery uśmiech, na obliczu mieszkańca Slytherin'u ? Będziesz mógł się tym nawet pochwalić, gdyż w moim przypadku to nie jest łatwe.

`Cholernie zasmucony, Sly`

środa, 2 grudnia 2015

#Miniaturki

 Czyli coś krótkiego.



[3] Miasto





To co nas uskrzydla – czasami potrafi nas zabić

"Wielkie historie miłosne mogą nie mieć końca.
Ale co muszą mieć nieodzownie - to początek."
- M. Musierowicz.



Oto więc opis tej jakże skomplikowanej opowieści o dwóch mężczyznach z innymi cechami, praktycznie przeciwnymi. O dwóch duszach, które nie tylko czują nienawiść do siebie, ale i także mają zawiłą historię życia, jedną cięższą i krwawą, a drugą cały czas chcącą zniszczyć właściciela. Jedyne co ich łączy to orientacja, inna od reszty... Przeciwności się przyciągają, lecz czy będą, aż tak silne ?

***

    Prorok, który trzymał Kruczowłosy mężczyzna był wydany parę lat temu. Wiązał się nie tylko z szczęściem, towarzyszącym z końcem życia Czarnego Pana, ale także z żałobą. Jak wiadomo wojna zbiera żniwa, tym razem były one naprawdę krwawe. Zginęło wielu, wielu się poddało, wielu walczyło za kogoś, poświęcając wszystko. Czasopismo było pozginane, zapełnione zdjęciami z pola bitwy, relacjami, a nawet opiniami. Pierwsza strona nosiła nazwę :

 „Chłopiec, który przeżył, przyszedł po śmierć"

Pod nagłówkiem szczegółowo była przedstawiona scena, w której zachwalano odwagę oraz poświęcenie Harry'ego Potter'a. Każdy chciałby być tak przedstawiany, nieprawdaż ? Ale skąd ta relacja ? Można stwierdzić, że po prostu w szeregach Voldemort'a byli niewierni. 
Osoba posiadająca ten egzemplarz była właśnie tym chłopcem. Chłopcem, którego wszyscy znają. A bynajmniej tak sądzą. Życie bohatera wcale nie jest takie łatwe, jak większość sądzi. Wielu ludzi, oblegających Cię z każdej strony, pragnących byle jakiego podpisu na czymś co według nich będzie "przebojem". Plotki. O, to jest właśnie największy minus. Nim zdążysz przejść parę metrów i cokolwiek zrobić od razu jesteś śledzony, obserwowany, dokumentowany. Ale magiczny Świat ma także i uroki...Uroki... To właśnie w nim Twoje marzenia są bardziej żywe. Zapominając, że jeśli jesteś uznawany wręcz za bóstwo, masz dużo więcej możliwości, siły i ambicji.

***

   Rzucając prasę w kąt, zielonooki mężczyzna wolnym krokiem podchodzi do drzwi, otwiera je, miejsce jest w odcieniach bieli, gdzieniegdzie przebija się blask błękitnego. Na przeciw drzwi znajduje się ubikacja, na prawo umywalka, a we wnęce po lewej duży przestronny prysznic z niskim "brodzikiem". Pomieszczenie jest wyłożone kafelkami, które połyskują odbijając światło znajdujące się na podwórzu. Właśnie blask Księżyca sprawia, że wygląda na to, jakby po podłodze tańczyły różnobarwne stworki. Miejsce jest  surowe, oraz piękne, stonowane, idealne - według projektanta, a za razem właściciela. Lustro wiszące nad umywalką spogląda na twarz, oszpeconą blizną, tak jakby czuło do niego co najmniej sympatię. Harry jednak nie zwraca na nie uwagi, to tylko odbijające twarz szkło, nic nie ważny przedmiot, z którym niedawno prowadził zawiłe konwersacje. Nie wiedział dlaczego to robił, ale uznał, że może się mu wygadać. Przecież ono będzie mu wierne, aż do końca, nie powie nikomu, a on nie będzie chodził przygnębiony przez widok swojej twarzy w Proroku. Parę minut później, gdy już otrząsa się z dawnych nie miłych wspomnień, atakujących Go z dużą szybkością, zaczyna robić to co zawsze. Zrzuca z siebie ubrania oraz wchodzi pod prysznic. Siedzi tam i opłukuję ciało tak długo, aż według jego zmywa brud szarej codzienności. Dzień jak dzień. Po zmyciu z siebie osadu, jaki narzuca mu świat, wychodzi z  pomieszczenia zaspokojony. Spoglądając w okno widzi to co zawsze - błyski odbijające się o zalodzoną ulicę, docierające do oczów wszystkich. Jego dom znajduję się w Mugolskiej dzielnicy, niedaleko mieści się klub, typowy, brzydko mówiąc burdel. Przed nim stoi latarnia przed, którą większość interesantów znajduję... Zdobycz. Co najdziwniejsze parę naście metrów dalej w ubiegłym roku został zbudowany plac zabaw. Huśtawka, piaskownica, no, te sprawy. Idąc dalej, w stronę salonu, pomrukując do siebie, przechodząc obok ruchomych obrazów znajdujących się po obu stronach korytarza dochodzi do swojej sypialni. To swojego małego azylu. Pokój jest urządzony w podobnym stylu co łazienka. Na samym środku, stoi wielkie łóżko z czterema kolumnami, z nich natomiast zwisają ciemnozielone zasłony. Przedmiot mógłby spokojnie pomieścić dwie osoby. Blado szare pianino patrzy na mieszkańca z lewego rogu. Kolejny raz czar Księżyca robi swoje. Oświetla nie tylko instrument, ale i także cały środek pokoju. Z głównym naciskiem na rzecz służącą do odpoczynku. Na prawo od wejścia, stoją dwa fotele oraz mały stoliczek. Meble mają odcień lekko zabrudzonej bieli, typowe kolory Slytherin'u. Dywan leżący przed łóżkiem zaprasza do zanurzenia w sobie stóp, wygląda na puchaty i sprawia wrażenie bardzo miękkiego i przyjemnego w dotyku, co oczywiście jest realne. Syn Jamesa Potter'a powoli przemierza do wielkiego mebla, po chwili, gdy  już znajduję się na nim, zamyka oczy oraz stara się wykrzesać z siebie jakąś miłą myśl, by ta towarzyszyła mu w śnie oraz odstraszała koszmary nękające go w nocy.

***

   Zapewne każdy z Was kiedyś przeżył coś okropnego. Coś dzięki czemu myślał tylko o tym by zwalić to na kogoś, gdyż sądzimy,  że to jego wina. Po takim zdarzeniu siedzimy zwinięci w kłębek oraz najprawdopodobniej płaczemy, jednakże część z osób, która przeszła przez to wydarzenie stara się być silna, stara się nie zauważać tych iskierek bólu, tych zimnych przepływów ogarniających każdy z członków, poczynając od palców u stóp aż do samego czubka głowy. Najlepiej wtedy usiąść na łóżku przykryć się kocem, który ma być uważany za mur jaki tworzymy dookoła. Dobrze jest jeszcze zaparzyć sobie herbatę. Ona także da swego rodzaju spokój, skoda iż nie będzie trwał wieki. 

***

    Wiele osób podążało "nie tą drogą". Miliony zginęły przez jedną decyzję, oczywiście błędną. Większość osób z mojego domu została skazana za współprace z Czarnym Panem, z tym, który był wielki i zginął z ręki dziecka, och tak, właśnie z nim.Tylko garstka dzięki zeznaniom Złotego Chłopca ma prawo żyć. Nikt chyba mi nie powie, że życie w Azkabanie można uznać za coś innego niż pustą egzystencje. Nasze ciało tam jest, a dusza lata po łąkach, które pamiętamy z dzieciństwa. Ja jednak nadal zachowałem część swoich poglądów wyciągniętych ze Slytherin'u. Przejmowanie się ludzkim losem jest dla Nas niczym, co nam z nich skoro nie okażą dla nas ani kszty dobroci ? My, Ślizgoni jesteśmy traktowani jak śmieci. Nic nie warte ścierwa, które nie powinny się narodzić. Nie mamy tych cech co Gryffoni, byliśmy za wredni by trafić do Puchonów oraz za sprytni by być Krukonami, dla których liczy się tylko wiedza. Jesteśmy inni. Nie posiadamy sumienia, nie czujemy tych wyrzutów sumienia, które nękają resztę. Zawsze pracujemy na swoją korzyść, nawet jeśli droga do sukcesu jest pokryta trupami. Nawet gdy my sami giniemy. Powoli. Powoli tracimy kontakt z rzeczywistością, z tą ludzką planetą. Powoli. Systematycznie robimy to co zawsze, mimowolnie zmuszamy się do tego co trzeba. Do czegoś co nigdy byśmy nie zrobili. Powoli.

***


Kolejny spokojny dzień, bynajmniej można go tak nazwać do wieczoru. Potem będzie gorzej, sponiewierane ciało ma zamiar się buntować, spinać i naginać. Nie będzie chciało otworzyć się przed jakimś dziwnym typem, który będzie niewyżyty. Mówią, że pracować to nie hańba. Kłamią. Czy ktoś mógłby stwierdzić, że dziedzic rodziny Malfoyów, w spół dziedzic Rodu Black, bierze kasę za seks ? Że bzyka się z każdym kto zapłaci ? Że płakał po nocach przez wewnętrzny ból ? Że gdy dowiedział się, iż woli chłopaków chciał prawie zabić Potter'a ?   Jest wiele pytań i niezliczona ilość odpowiedzi, najlepiej zostawić niedomówienia, nie poruszać sprawy...


piątek, 28 sierpnia 2015

A Żeby Cię..

Nie mogłem w nocy spać. Ciągle myślałem o tym co się między nami wydarzyło. Myślałem i myślałem.. Nie dało się przestać. Pogorszyły mi się oceny.. Ze znajomymi już nic nie robiłem.. Tylko Harry, Harry i Harry.. Mój nieszczęsny ojciec wysłał mnie do psychologa. Początkowo nie chciałem tam iść, ale potem pomyślałem, ze może na prawdę mi pomoże? Poszedłem.
- Dzień Dobry. Usiądź młodzieńcze. - Powiedział Cichy i miły głos.
- Dobry. - Odpowiedziałem po czym usiadłem na jakimś dziwnym krzesełku. Od razu chciałem stamtąd wiać.
- Opowiedz chłopcze, o co chodzi? - Powiedziała.
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy, bo pożałujesz. - Odpowiedziałem, zdenerwowany.
- Spokojnie. Żeby Ci pomóc, muszę wiedzieć. - Powiedziała, pierwszy raz ktoś odezwał się do mnie aż tak.. spokojnie, cicho.. Więc się odważyłem.
- Bo ten głupi Harry, nawet nie zdaje sobie sprawy jaki ubóstwiający jest! - Powiedziałem. Psycholog spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Hehe, powiedziałem ubóstwiający? Chciałem powiedzieć, wnerwiający, hehe. - Zawstydzony dodałem.
- Dobrze, coś jeszcze? Czekam na dużo. - Powiedziała, po czym ja wstałem zdenerwowany.
- Jasne! Mam jeszcze dużo na jego temat! - Kiedy to powiedziałem od razu..
- Jest bardzo seksowny. - Po chwili zrozumiałem, co tak na prawdę powiedziałem.
- Nie, nie! Znaczy.. Hermiowny. Tak..Bardzo lubi Hermione! - Nie wiedziałem co by tu wymyślić, i stworzyłem nowe słowo. Mądry ja.
- No dobrze.. Więc.. - Odpowiedziała, ale jej przerwałem..
- Idę stąd. Nie rozumiesz mnie. Nie rozumiesz tego że zabujałem się w tym debilu! Nikt mnie nie rozumie! - Wyszedłem i trzasnąłem drzwiami. Po chwili dopiero zrozumiałem, co jej wyznałem..
- A w dupie ją mam. Sam sobie poradzę. Powinienem pogadać o tym z Harrym, może.. mnie zrozumie? - Kiedy człowiek czuje się tak źle, to nawet nie wie o robi.. Jak teraz o tym pomyślę, to mogłem jeszcze trochę poczekać, a nie od razu iść do niego.. Ale myślałem na inny sposób, i poszedłem. Znalazłem Go w pokoju Gryfonów. Był taki samotny, dotrzymam mu towarzystwa, pomyślałem..
- Cześć Harry. - Zbliżyłem się do niego, na dobrą odległość, no bo inaczej to bym się na niego rzucił.
- Witaj. Jak chcesz rozmawiać o tym co się wydarzyło.. wtedy, to, to już nie ważne. - Powiedział.
- Ale dlaczego? Przecież wiem, że Ci się podobało. - Odpowiedziałem, lekko się śmiejąc.
- Ha, ha, ha.. Ślizgon myśli że mi się podobało? - Powiedział, śmiał się bardziej niż ja. Złapałem Go za jego koszule, zbliżając się i powiedziałem.. - Widzę to w Twoich oczach..
- Odpieprz się. No dobra.. Chcę to powtórzyć. - Chyba po chwili dotarło do niego co powiedział.
- Znaczy się chcę Cię obsłużyć.. Chwila, co?!
- Ha, ha! Tak! Wiedziałem! Ty też czujesz to samo co ja! Harry się zakochał! - Darłem się na całe dormitorium.
- Zamknij się cholero, bo Cię ktoś usłyszy. - Powiedział.
- Zamknę się, jak mi coś obiecasz. - Zaśmiałem się szyderczo.
- Co ja mam Ci jeszcze obiecywać?! Sam się we mnie bujasz głupi ślizgonie! - Odpowiedział.
- Musisz mnie przelecieć. - Szepnąłem do niego.
- Aa.. No na to.. To ja się mogę zgodzić. Tylko lepiej niż wtedy.
- Robi się! - Krzyknąłem dość głośno. Chyba za głośno bo wszedł Ron.. Ten nieudacznik. Zobaczył mnie i Harrego bez koszulek.
- Co Wy tu robicie?!
- Nic.. Sprawdzamy kto ma lepszą klatę, he.. - Odpowiedziałem.
Kiedy Ron wyszedł, w końcu to zrobiliśmy, i żyliśmy ze sobą do śmierci :')
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie no, mi się w miarę podoba, nie wiem jak Wam. Starałam się lekko śmiesznie ale chyba ni wyszło. Piszcie w komentarzach swoje opinię.

Adios. Veraa ;3

Sowia poczta

Zapraszam do czytania, tu można zareklamować siebie ♥ 



Co przeczytam na pewno :
- Coś o Sparcie/Atenach!
- Każdego rodzaju Drarry.
- Wszystko o Percym Jacksonie
- Większość Ff, pomijając Dramione.
- Poniekąd skusze się na coś o Historii, w szczególności Polskiej.
- Każde opowiadanie zabarwione  mitami Greckimi bądź Harry'm Potter'em.


Czego NIE przeczytam:
- Opowiadań o lesbijkach, hipokryta ze mnie.
- Nic o gwiazdach typu J. Bieber, Violetta itp.
- Niczego o Sporcie, naprawdę się tym nie interesuje.


Wchodzę na większość blogów, chyba, ze pojawia się w Spamie motyw, którego nie tchnę.
Jeśli Twój blog należy do tych na "Tak" To proszę o podanie linku z spisem treści. 



Zazwyczaj wchodzę na większość blogów, ale proszę, przeczytaj coś mojego i zostaw po sobie mały znak w postaci chociażby zdania, oczekujesz tego ode mnie, nieprawdaż?

 Nie pozwól mi czuć się odrzuconym.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Książę.

   
   W pewnym mieście żył książę. Jego rodzice zmarli, ale pozostawili wystarczającą ilość pieniędzy by mógł żyć w luksusie. Miał On piękne blond włosy, które budziły zachwyt w wielu przypadkach. Pewnego dnia poznał sławnego  chłopca. Pamiętał Jego twarz z wielu gazet. Arystokrata zaprosił czarnowłosego chłopca do swojego domu. Bystre oczy szybko zostały poznały wszystkie sekrety swojego kolegi. Słaba linia przyjaźni  została wzmocniona mocniejszą - linią miłości. Miał na Jego punkcie małą obsesje. Nosił okulary, zasłaniające piękne szmaragdowe oczy, był chudy i promieniował szczęściem. Zielonooki także nie miał rodziców. Blondyn zdążył się zakochać lecz to wszystko prysło.  On odszedł, a chłopiec się załamał. Pewnego dnia przyszła przyjaciółka, jedyna i prawdziwa.
- " Jeżeli upaść to na samo dno, tylko z niego można się ponieść " - wyrecytowała - Nie musiałeś brać tego aż tak poważnie. 
Pomogła, pomogła mu i poskładała serce kruche. Nadeszły czasu szaleńca, zraniony chłopiec przyłączył się do niego....
***
- Draco, Co tam piszesz ? 
- Historię, Potty, historię....

˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘˘
Dedykacja dla Osóbki, która zaczęła czytać. 
Po za tym, Dawać rubryki z opisem ?

sobota, 22 sierpnia 2015

No,no,no.

 
Nie wiem kto tu wchodzi, ale no cóż. Jesteś ? Napisz komentarz ! Pokaż, że ktoś czyta. 
~Sly. 


piątek, 21 sierpnia 2015

Pierwszy pocałunek.



Nasz pierwszy pocałunek nie był jakimś namiętnym, tkliwym wyznaniem uczuć. Był mocny wręcz brutalny. Daliśmy się ponieść, po tym jak wylądowaliśmy na podłodze w bibliotece szkolnej zamiast zacząć się bić... Pocałowaliśmy się. Nasz pocałunek był odcięty od rzeczywistości. Nie martwiliśmy się tym, że ktoś nas zobaczy. Uwolniliśmy się od tych wszystkich sprzecznych i natrętnych uczuć jakie było nam dane codziennie nosić...  Byłem Malfoy'em nie umiałem okazywać uczuć. Nie wiedziałem jak powiedzieć, że go kocham. Jak powiedzieć, że ma piękne szmaragdowe oczy. Ograniczyliśmy się więc tylko do szybkich numerków w pokoju życzeń. Jeszcze wtedy nie wiedziałem jak go ranie...Jak sam siebie ranie... Jak zawsze z resztą.. Ranie każdego na kim mi zależy. Od praktycznych wieków zawodzę rodziców. Ranię ich. Zawsze byłem gorszy od Granger. Miałem gorsze oceny od szlamy. Zawsze byłem gorszy od Potter'a. Nigdy nie udało Mi się zdobyć znicza.. Byłem za słaby by zabić Dyrektora. Za słaby... Jak zawsze byłem za ... słaby...Zawsze byłem gorszy od Wesley'a.. To jego  Harry wybrał. Odrzucił mnie.  Byłem gorszy.. Nie umiałem przyznać się, że ta cienka linia nienawiści została przekroczona.. zastąpiona chorą opsesją... Obsesja przemieniła się w .. M... Miłość... Lecz nie mogłem jej okazać nie chciałem... zawieść rodziców.... 
    
- Zawiodłem się na tobie... - Do dzisiejszego dnie pamiętam ten głos i jego smutną minę.


- Zawiodłem się na tobie...- Nie zliczoną ilość razy to słyszałem..


- Zawiodłem się na tobie... - To była presja ... wywierana na mnie od lat. Wspomagana Zaklęciami, pierwsze Crucio przyjąłem na siebie już w wieku 9 lat...


Dlatego właśnie postanowiłem oddać swoją własną miłość. By w końcu usłyszeć .. By poczuć dumę...
- Dobrze Draco... - Jakie moje zdziwienie było gdy zamiast tego usłyszałem ...


- Dlaczego ? Zawiodłeś świat Draco....


 ***

 Odnalazłem Potter'a. nie było to trudne z powodu zaklęć jakie założyłem jeszcze w szkole. Odnalazłem i przywołałem śmierciożerców... Nie wiedziałem Co robię. .. Gdy go zabierali po moich policzkach popłynęły łzy... Łzy nie widoczne z powodu wieczoru, który jak płachta zasłaniał pole widzenia. Jednak on Je zobaczył. W ten sposób jedna z największych legend się spełniła.. Arystokrata, który pokochał i musiał zdradzić... Płakał srebrnymi łzami... Potem teleportowałem się do swojego pokoju. Mimowolnie gdy tylko to zrobiłem uklęknąłem i zacząłem płakać płakałem długo. Bardzo długi czas... Aż w końcu gdy moje drzwi się otworzyły podniosłem się i zobaczyłem przerażone tęczówki ... Mojego ...Ojca..
- Dlaczego ? Zawiodłeś świat Draco. ...

Po tych słowach wyszedł a ja nadal płakałem. Jako Malfoy stać mnie było na wiele rzeczy. Zakupiłem więc pelerynę niewidkę. Długo zajęło mi znalezienie odpowiedniego okazu. Gdy nie miałem już siły płakać. Podniosłem się z pomysłem... Pomysłem zdradzenia wszystkiego... Rodziców, Czarnego Pana, Wujka. I wielu innych osób... Zakryłem się szczelnie  się swą dobytkiem. Różdżkę włożyłem specjalnie w jak najbardziej przydatny sposób. Skierowałem swoje kroki do lochów. Gdy już byłem zrezygnowany wręcz kosmicznie znalazłem Go... Nie mogłem pohamować swojej radości. Mimowolnie się uśmiechnąłem.  Wziąłem te  kruche delikatne ciało na ręce. Deportowałem się do domu Wesley'ów. Zapukałem, gdy dotarł do mnie sens tego co zrobiłem przeraziłem się. Ale otworzyli Mi. Otworzyła Mi. Pani Wesley.Cała była zapłakana. Gdy ujrzała mnie - Malfoy'a -  trzymającego Harry'ego na rękach uśmiechnęła się. Zaskoczyło mnie to bardzo. Podałem Chłopca w jej ręce. Oddałem swoją miłość... Ale gdy on był bezpieczny... Ja miałem za co walczyć.....


***********************************************************************************


Zepsułam coś.... Ups.
                                               
                                                                    Znalezione obrazy dla zapytania Keep calm and crucio

czwartek, 20 sierpnia 2015

Nieważne co zrobisz, i tak będę kochał.

Wstałem dzisiaj wcześnie rano. Znowu śniło mi się, że robiłem to z Harrym i nagle wszedł mój ojciec. Ubrałem się, i popędziłem szukać Harrego. Znalazłem Go w toalecie. Był trochę smutny, zapytałem co się stało, a on odpowiedział że toaleta się zapchała. Żaden z Nas nie umiał jej odetkać więc podjęliśmy decyzje że pójdziemy do babskiej.. Najpierw obadaliśmy teren. Czysto. Razem z Harrym popędziliśmy do damskiej toalety. Harry już swoje załatwił i wyszedł. A ja miałem ciężką sprawę.. Usłyszałem trzaśnięcie drzwi. I głosy dwóch dziewczyn. To była Hermiona ze swoją koleżanką. Szybko się zakluczyłem. Hermiona z trudnością próbowała otworzyć kabinę, na marne. Więc, podeszła do tej w której ja byłem, nie mogła otworzyć, zapytała kto tam. Na szybko wymyśliłem że jestem Luną, i jej to powiedziałem. Hermiona się zaśmiała.. Okazało się że Luna jest z nią. Nie myśląc o niczym oprócz Harrego, zawinąłem się w całe dwie rolki papieru toaletowego i uciekłem z toalety. Zacząłem szukać Harrego, nadal w papierze, bo nie myślałem o tym. Znalazłem go, siedział przy ścianie. Jak mnie zobaczył to tak się wystraszył, że aby szybko uciec, wpadł w ścianę. Zemdlał na chwilę, ale nagle się obudził.
- D.. Dra.. Draco.. Ty mój kochany.. - Powiedział.
- Harry, nic Ci nie jest? - Powiedziałem.
- Nie skarbie.. - Bardzo szczęśliwy, odpowiedział.
Zdziwiłem się, myślałem że już spełnia się moje marzenie. Ale nagle się zaśmiał, już wiedziałem.. Cały czar prysł..
- Ty debilu.. Ja udawałem.. - Powiedział, kpiąc ze mnie.
Odpowiedziałem że ja to wiedziałem i usiadłem obok niego. Zaczęliśmy długo rozmawiać, ani jednej kłótni, wyzwiska.. Było super. W końcu postanowiłem mu to wyznać.
- Harry, muszę Ci coś wyzn..
- Nie, to ja muszę Ci - Nie dał mi dokończyć i powiedział.
- Muszę Ci wyznać.. że.. bardzo Cię lubię. - Powiedział i chyba zauważył jak posmutniała moja twarz. Zapytał się jeszcze, co się stało.
- B.. bo.. Ja Ci chciałem powiedzieć.. bo.. ee.. KOCHAM CIĘ, przepraszam. - Powiedziałem. Nigdy nie wyznaję tak łatwo uczuć, nigdy. Po prostu nie potrafię. Nie wiem co we mnie wstąpiło.  Harry na prawdę dziwnie zaniemówił, nie wiedziałem co powiedzieć, co zrobić. Nic.
- Wiesz Draco.. Ja Cię też.. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak Ty. Nawet Ron jest dla mnie bardziej oschły. - Powiedział, patrząc mi głęboko w oczy.
Nie mogłem przestać się cieszyć. Rzuciłem się na niego. Chciałem to zrobić tu, i teraz, z nim. Chłopakiem mojego życia. On mnie chwycił, i zbliżył moje usta do jego ust. Zataczaliśmy się w wojnie po całym korytarzu. Aż się zdziwiłem że nikt tego nie usłyszał, nie zobaczył. Dałem Harremu wygrać, żeby nie było że przegrałem! Harry chwycił mnie, i zaczęło się.. Tak, zrobiliśmy to i jestem z tego dumny. Podobało mi się. Nie obchodzi mnie, że po kilku dniach były wrzucone moje zdjęcia w papierze toaletowym, do gazety. Zobaczył to nawet mój ojciec. Nie mogłem mu oczywiście wyznać całej prawdy, więc powiedziałem że Harry mi kazał. Po paru dniach, o naszym związku dowiedziała się cała szkoła. Nie obchodziło to Nas, bo niektórzy nawet nie wierzyli.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No, to myślę że Wam się spodobało. Do napisania tego, zainspirowała mnie druga redaktorka. Na serio XD No dobra. Myślałam że będę to dłużej pisać, ale nie wiem co tam jeszcze dopisać. Chyba takie dłuższe Wam się bardziej podobają. Pamiętajcie aby napisać komentarz. Czekajcie na następne!

~Adios. Veraa ;3

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Cicho.


Pairing: Drarry
Ostrzeżenia: Brak.
Ograniczenie wiekowe: Brak.


- Na Merlina, bądź cicho !
- Nie. - zdecydowanym tonem, odpowiedział na rozkaz Potter'a.
- Celibat do końca tygodnia, jeszcze słowo, a nie zbliżę się do Ciebie przez miesiąc.
Draco już nie odpowiedział.... Swój komentarz wolał zostawić dla siebie. Skwitował to jedynie dziwnym spojrzeniem...

 
________________________________________________________________________
Będę dumna jak ktokolwiek to przeczytam. Nie mówiąc już o komentowaniu.
~Sly.
 

niedziela, 16 sierpnia 2015

Uczucia

(Opowiadanie o Lunie Lovegood i Draco Malfoyu)

Podeszłam do Malfoy'a, nieco zdenerwowana..
- Draco.. -  Powiedziałam.
On wyglądał jakby się spieszył.. Chyba nie chciał być niemiły.
- Czego chcesz?!    Odpowiedział, troszkę rozgniewany.
Zapytałam się Go, czy wie co to uczucia.. Odpowiedział
- Tak wiem. Ale nikt nigdy nie próbował mnie o to zapytać. Nikt nie miał zamiaru pogadać ze mną jak z kumplem, szukałem pocieszenia wśród tych moich dwóch głupków. Na darmo, w niczym nie pomagali. Ciągle tylko chcieli iść do kuchni żeby coś zjeść. A ja nie chciałem.. Ja chciałem tylko.. tylko..  A z resztą, po co ja Ci to mówię, odczep się.
Wtedy zrozumiałam.. Że on chciałby, być kochany.. Wreszcie zdobyłam się na odwagę żeby mu to powiedzieć..
- Malfoy.. -  Powiedziałam, już bardzo zdenerwowana.
- No mówiłem, odczep się. Eh.. Czego chcesz?
- Ja Ci chcę powiedzieć.. Że ja Cię k... k... kręcę! Masz ten potenszjal!
- Potenszjal? Luna, co z Tobą, myślałem że chodzi Ci o coś innego..
- W życiu nie zawsze zdarza się to, co chcemy. -  Odpowiedziałam.
- Ale Luno, ja Cię kocham. -  Powiedział.
- No wreszcie. Czekałam na ten moment.  I odeszłam bez słowa do toalety, zdenerwowana byłam dlatego, że prawie bym się ...

________________________________________________________________________________
Pozdro dla niekumatych XD No.. Znowu mój nieudany '' żarcik'', nie wiem czy to jest śmieszne.. Chyba nie, ale wymyślałam trochę na szybko. Ale, no miejmy nadzieje że jest ok. xD


Adios. ~Veraa ;3

sobota, 15 sierpnia 2015

Miasto - Opowiadanie.

Obudziłem się dzisiaj o 14. Zobaczyłem, że po drugiej stronie łóżka nie ma Malfoy'a. Postanowiłem Go szukać. Po dłuższym czasie, znalazłem w kuchni. Jadł moje paszteciki. Przyłączyłem się, bo byłem bardzo głodny. Po zjedzeniu pasztecików wróciliśmy do sypialni, i w końcu postanowiliśmy się ubrać w coś normalnego. Mieliśmy zamiar zrobić coś ważnego, ale do pokoju wpełzła nam Hermiona.  Zaczęła gadać coś o książce którą przeczytała, Malfoy nie wytrzymał i wyrzucił ją. Hermiona zaczęła drzeć się jak opętana..  Już się do siebie zbliżaliśmy już miało się zacząć.. Nagle przez okno wszedł nam Ron. Draco nie mógł pohamować złości. Ron niby '' przypadkiem'' wypadł przez okno, ale ja wiem że to była sprawka Malfoy'a. Już byliśmy coraz bliżej siebie, ale niestety.. do pokoju wszedł Zgredek! Mój przyjaciel! Ucieszyłem się że przyszedł, ale kiedy zaczął skakać po łóżku niestety.. Byłem zmuszony się z nim pożegnać. I tak mieliśmy ważną sprawę do załatwienia. No i wreszcie.. Sami.. Nikt nam nie przeszkodzi....   Pójść do miasta.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Takie sobie krótkie opowiadanie. A no tak, jestem Weronika. Pozwolono mi tutaj pisać. Myślę, że moje opowiadania Wam się spodobają, bo będą takie troszkę.. ŚMIESZNE? No cóż.. do następnego posta!

Adios. ~ Veraa ;3

sobota, 1 sierpnia 2015

Weź Go...


- Draco, no weź go do buzi.
- Niee.
- Ale każdy to robi!
- Nie prawda!
- Tak ! Nawet Ron i Hermiona oraz Blaise i Pansy!
- Niee, Ja nie chce.
- Ale ja Cię proszę. Bardzooo.- Jęczysz.
-Nie.
- Błagaam!
-Niee - to mówiąc chce już uciec, lecz nie zdążam. Harry włożył mi go do ust.
- I co ?- Zadowolonym spojrzeniem ocenia sytuacje.
- Mmm, nawet dobre -mruczę.
-A nie mówiłem! Te nowe dropsy są dość smaczne.

**********************************************************************************
Pff, spacja mi zacina. Takie tam. Chore. Mnie nie śmieszy :|
~Sly. 

czwartek, 30 lipca 2015

Czego się boje ?


Nie boisz się ciemności.Boisz się tego, co w niej jest.

--------------------------------------------------------------------------

Draco Boję się o Ciebie ! - szeptasz przestraszony.
- Ale dlaczego ? - Pytam zdziwiony.
- Boję się tego, że ktoś z ciemności wyskoczy i Cię zabiję, wiem, że tego nie wytrzymam jesteś moim jedynym oparciem, jedynym.... Wiesz kazałeś Mi tego nie mówić, powtarzałeś : Za wcześnie.... Ale Ci to powiem Wreszcie : Kocham Cię....
- Powiem Ci totalnie szczerze, Harry.... Potter'ze, też...Kocham Cię...

--------------------------------------------------------------------------

Nie boisz się wysokości.Boisz się spaść.

--------------------------------------------------------------------------
- Potter nie skacz,
- Skoczę, nie mam już nikogo wszyscy są szczęśliwi. Voldemort nie żyję. NIe mam już nikogo... nikogo... - szeptasz zrezygnowanym głosem.... stojąc w oknie wieży astronomicznej. Jedyne czego się boisz to spaść...
- Ależ masz tylko nie wiesz. - mój szept jest tak cichy, że sądzę byś go usłyszał. Jednak słyszysz.
- Kogo ? - Jego zapłakana twarz zwraca się do mnie.
- Mnie... Potter Kocham Cię ... - Szeptam nie Malfoy'owskim tonem.
Schodzisz, sądzę, że rzucisz coś na mnie jestem przygotowany. Zamykam oczy czuję, że podchodzisz..Całujesz mnie delikatnie... Odpływam i jestem w niebie.
--------------------------------------------------------------------------

Nie boisz się ludzi dookoła Ciebie.Boisz się ich reakcji.

--------------------------------------------------------------------------
- Harry, wyjawimy nasz związek - pytasz z nadzieją.
- Nie - odpowiada..
- Dlaczego boisz się, co ludzie powiedzą !? - chce mi się płakać... Akurat na dworze pada..
- Boję się co powie Twój ojciec, Twoja Matka, Twój Chrzestny i oczywiście jak zawsze ... Voldemort...

                                                  --------------------------------------------------------------------------

Nie boisz się kochać.Boisz się, że druga osoba nie odwzajemni tego.



                                            --------------------------------------------------------------------------
- On mnie nienawidzi - Kolejny łyk alkoholu.. sądzisz, że to pomoże... Wychodzisz z dorminatorium, idziesz do pokoju Życzeń... Wchodzisz.. Patrzysz na Chłopca leżącego na sofie ... 
- Potter. - podchodzisz do niego. - on się odwraca, cały czas patrzył przez okno na gwiazdy...
- Tak ? - Pyta uprzejmie..
- To co Ci powiem Jest prawdą, ale zabij mnie jeśli nie czujesz tego samego..wole umrzeć niż patrzeć w Twoje oczy.          
- .... - nie odpowiadasz.
- Potter....  Harry..... Kocham Cię...
Uśmiechasz się, podchodzisz sądzę, że chcesz mnie przeklnąć lecz zamiast tego  mnie całujesz... Czuję się szczęśliwy... Radość mnie rozpiera... Chwilę potem mówisz :
- Ja Ciebie też....
                                             --------------------------------------------------------------------------

Nie boisz się pozwolić komuś odejść.Boisz się zaakceptować rzeczywistość, w której go nie ma.

-------------------------------------------------------------------------
Mój rozhisterowany śmiech roztacza się wokoło szkoły..  Potter poświęcił swoje życie by uratować...Dziecko... Ślizgona... Pieprzony bohater... Chwilę przed tym jak wybiegł na dwór... Spotkał się ze mną... Powiedział, że mnie kocha ... Ja go pocałowałem... Uśmiechnięty wychodzi... Teraz klęczę i płaczę obok twego ciała.. Niedaleko leży moja ciotka Bella - sprawczyni, którą zabiłem z zimną krwią gdy się dowiedziałem co zrobiła...  Podchodzi do mnie Granger... Odciąga mnie od ciała... Wrzeszczę i szamoczę się w jej uścisku.. Płaczę... Podaje mi List..     W razie gdybym umarł - Harry... Czytam go mój szloch jest coraz głośniejszy...Teraz... Parę lat po tym zdarzeniu nadal mam ten list... Nadam go mam... I nie zapomnę... Nie zapomnę...


Nie boisz się spróbować jeszcze raz .Boisz się z tego samego powodu.
_________________________________________________________




_________________________________________________________________________________

Takie tam. Żałosne. 
~Sly.

środa, 29 lipca 2015

Witam,

Cześć,
Będzie to blog  poświęcony opowiadaniom o różnej tematyce Potterowskiej i nie. 
Serdecznie zapraszam do czytania. Byłoby bardzo miło. 
~Sly.

Część 1:
Bajka o Śmierci

Autorstwa Arachne