Szczęście nie polega na
zdobywaniu tego,
czego chcesz, ale
na akceptowaniu
tego co masz.
-R.Schatchel
Szarooki Blondyn kieruje się w stronę drzwi, po usłyszeniu dźwięku spadających kluczyków.
- Cześć Potter - Owe słowa skierował na powitanie oraz uśmiechnął się całkowicie nie w swoim stylu. Miał zamiar w dobrym humorze powitać drugi miesiąc ich męczarni. Po chwili natomiast został przyszpilony do szarej ściany, raz dał się tak nabrać, pamiętał skutki, wiedział co było potem, co czuł, ile czasu płakał tracąc resztkę godności, pamiętał co wtedy krzyczał, pamiętał...
- Z-Zostaw mnie!- histeryczne słowa są skierowane do Czarnowłosego mężczyzny. Mocniej, więcej bólu, mocniej... Jego przerażone oczy wpatrywały się w postać obok, głos wydobywa się z przyciśniętego do ściany ciała.
- P-proszę! - ślady niechcianych łez pokazują się w szarych spojówkach, Blondyn usilnie je zatrzymuje. Nie pozwoli mu ich zobaczyć, nie da. Jego twarz przybiera maskę obojętności, to co mu zostało. Honor odebrali wraz z majątkiem, duma została skryta, chęć życia zwyciężyła, a On biernie przygląda się jego poczynaniom. Nie czuje już nic...
***
Kruczowłosy obudził się w środku nocy, głowa pulsowała tępym bólem utrudniając mu jakikolwiek ruch, po dłuższej chwili starań udało mu się chwycić okulary leżące na szafce i zapalić światło. Pierwsze co zauważył to brak wszelkich ubrań, które miał na sobie. Wstając chwiejnie wyruszył do łazienki w poszukiwaniu czegoś na kaca, po powrocie przeraził się widokiem jaki zobaczył... Postać leżąca na łóżku była cała posiniaczona, zaschnięta krew widniała na jej ciele, liczne zadrapania, nawet odcień włosów zmienił się diametralnie, nie były one tak jasne jak zwykle, były... brudne. Harry przebiegł odległość oddzielającą ich, po czym sprawdził tylko czy oddycha. Szybko i zwinnie doskoczył do kominka i po chwili rozmawiał z przebudzoną Hermioną, spanikował. Ona natomiast przybyła wraz z Pansy do ich domu w natychmiastowym tempie. Jego koleżanka wyprowadziła Go z ich sypialni oraz posadziła w kuchni przy stole. Stwierdziła, że i tak oberwie od Parkinson. Wyszła, zostawiając zgarbioną sylwetkę, z przerażonym wzrokiem wpatrującą się w podłogę, skierowała się do pokoju Lily, idąc przeczuciem. Weszła i zaniemówiła. Nie tego się spodziewała, myślała, że to zaklęcie...
- Nie to nie może być prawda... - szepnęła spanikowana po czym uciekła niczym przyłapane dziecko z pokoju jaki zajmowała dziewczynka.
***
Czarnowłosa miotała się po pokoju, starając się doprowadzić leżącego Dracona do porządku. Co chwilę szeptała lecznicze formułki, szperała w torbie w poszukiwaniu przeróżnych mikstur, które powinny pomóc. Usunęła bądź przyśpieszyła gojenie większości siniaków, zalepiła część ran, teraz zajmowała się szramą na głowie, tej, z której wyciekła krew zanieczyszczając platynowe włosy. Zrobiła już wszystko i Malfoy wyglądał jak nowo narodzony, znikła krew, siniaki i wszelakie uszczerbki zdrowia. Teraz miała zamiar porozmawiać z Potter'em. Przez jej głowę przepływały sadystyczne myśli... Jedna gorsza od drugiej. Ona już wiedziała, co zrobi Potterowi... Weszła do pomieszczenia, a jej wzrok mógł się równać z tym jaki posiada Bazyliszek. Pierwsze co zrobiła to podeszła i z całej siły uderzyła pięścią w jego nos, w sekundzie zwaliła go na podłogę i zaczęła okładać wrzeszcząc przy tym, iż jest pierdolonym psycholem, że powinni zamknąć Go w jakimś ośrodku, że go zabije. On natomiast grzecznie i w ciszy leżał i osłaniał tylko niektóre ciosy, jakby z jego ciała uleciała dusza. Znowu zranił kogoś na kim mu zależało, a do tego nie pamiętał całego zajścia, nie wiedział ile razy ma go przepraszać, chciał cofnąć czas byle tylko nie widzieć tego zawiedzionego wzroku Hermiony, byle nie słyszeć smutnego krzyku Pansy, byle nie czuć tego natrętnego uczucia pustki... Zaczął płakać. Normalnie płakać, tracąc resztkę godności w oczach zebranych osób, dziewczyna przestała już go bić i leżąc na nim wtuliła się w ciało pod sobą i także płakała. Oboje pogrążeni w smutku, w ogóle z innych powodów, z innych pobudek. Jedyną zachowującą spokój osobą była Granger stojąca w drzwiach. Przywracając do porządku resztę zrobiła im do picia ciepłą herbatę. Uspokojeni czekali, aż śpiący Królewicz się obudzi. W pokoju panowała cisza, Pansy rozmyślała o Lily, o Draco, Potter starał się wytłumaczyć swojemu sumieniu, a Granger spoglądała zaniepokojona na ich twarze i rozważała możliwości, może jednak rzuciła źle to zaklęcie... Była młoda, nie ma pewności, nie posiadała tych możliwości, kierowała się chęcią ochrony Harry'ego... Jak widać - spieprzyła sprawę.
***
Jej piękna jasnoróżowa suknia leżała idealnie, dopasowane różowe buty komponowały się nieźle jako całość. Rude włosy postanowiła wyprostować, a następnie utworzyć lekką fale. Wpięła w nie jasny kwiatek, a makijaż specjalnie został zrobiony niezwykle delikatnie. Ukryła część pieg, rozjaśniła twarz przez co wyglądała zjawiskowo. Jej przyszły mąż ubrany był w biały garnitur, pantofle w tym kolorze oraz łososiowy krawat.
Na podwórku rozstawiono ogromny namiot, w nim stały dwa długie rzędy ławek, na środku stał ołtarz ozdobiony różami o tym samym odcieniu co ubiór Panny młodej. Dywan przed nim był jasny, a złote ozdoby lśniły w marcowym świetle. Za ołtarzem została zamaskowana ściana, natomiast za nią rozstawione były z jednej strony stoliki, a z drugiej parkiet do tańca, u końca namiotu rozstawiono sporą scenę, na której miał grać zespół. Nad wszystkim wisiała jeszcze kryształowa kula, która w swoim czasie miała świecić różnymi kolorami. Przeróżne trunki zostały już poustawiane na stole przez skrzaty, pod kierunkiem Matki Blaisa. Wszystko było dopasowane, przez co zachwycało i imponowało. Projekt został stworzony przez Draco na prośbę kolegi, więc musiało być spektakularnie.
***
Blondyn został powitany sztywnym "Dzień Dobry" w wykonaniu Granger, zaniepokojonym spojrzeniem Pansy oraz widokiem rozwalonego emocjonalnie Potter'a.
- Ktoś umarł ? - zapytał żartobliwie, unosząc do góry jedną z brwi.
- Prawie Ty, idioto. - powiedziała Pansy rzucając się na chłopaka. Może jego rany nie były takie groźne, ale namartwiła się wystarczająco i stwierdziła, że coś się jej należy. Brunet wpatrywał się uciążliwie w podłogę, a jego przyjaciółka z zainteresowaniem obserwowała jego reakcje.
- P-przepraszam - powiedział niespodziewanie Gryfon, rumieniąc się ze wstydu.
- Co się... - Chciał odpowiedzieć Ślizgon, jednakże Magomedyczka wyprzedziła jego pytanie i instynktownie wytłumaczyła mu, że prawdopodobnie nie będzie pamiętał tych wydarzeń, ponieważ na samym początku zemdlał, jest szansa, że przypomni sobie kiedyś, ale nie można określić czasu. Ślizgonka wspomniała jeszcze, iż jutro jest ślub jego najlepszego kumpla. Mężczyzna skinął głową i stwierdził, że naprawdę czuje się niezbyt dobrze. Dziewczyny niedługo potem odjechały, a oni doszli do porozumienia i stwierdzili, że wynajmą jakąś opiekunkę. Potter skruszony przystał na prośbę Draco bez większych oznak buntu. Tak więc skontaktowali się z Cho Chang, która nie została zaproszona na uroczystość. Krukonka zgodziła się, że zostanie z małą Lily. Wszystko wróciło do normy. Tak się bynajmniej wydawało...
- P-przepraszam - powiedział niespodziewanie Gryfon, rumieniąc się ze wstydu.
- Co się... - Chciał odpowiedzieć Ślizgon, jednakże Magomedyczka wyprzedziła jego pytanie i instynktownie wytłumaczyła mu, że prawdopodobnie nie będzie pamiętał tych wydarzeń, ponieważ na samym początku zemdlał, jest szansa, że przypomni sobie kiedyś, ale nie można określić czasu. Ślizgonka wspomniała jeszcze, iż jutro jest ślub jego najlepszego kumpla. Mężczyzna skinął głową i stwierdził, że naprawdę czuje się niezbyt dobrze. Dziewczyny niedługo potem odjechały, a oni doszli do porozumienia i stwierdzili, że wynajmą jakąś opiekunkę. Potter skruszony przystał na prośbę Draco bez większych oznak buntu. Tak więc skontaktowali się z Cho Chang, która nie została zaproszona na uroczystość. Krukonka zgodziła się, że zostanie z małą Lily. Wszystko wróciło do normy. Tak się bynajmniej wydawało...
***
Dwie dziewczynki szły ubrane w białe sukienki przewiązane różową kokardą. Za nimi kroczyła Ginny Weasley wraz ze swoim ojcem, dzieci sypały kwiatki, a w namiocie trwała cisza. Artur zostawił jedyną córkę przy boku Zabiniego po czym wrócił do żony, która cicho łkała wycierając oczy w jedwabną chusteczkę. Ławki po bokach były po brzegi wypełnione. Na uroczystości pojawiła się Złota Trójca Gryffindoru oraz Srebrny Trio Slytherin'u, co zostało skomentowane pojawieniem się nie jakiej Rity Skeeter. Z przymrużeniem oka została wpuszczona. Aktualnie ksiądz pytał się Wilkołaka o to, czy będzie wierny, aż do śmierci. Padła odpowiedź potwierdzająca, chwilę później zapieczętowali swój związek namiętnym pocałunkiem. Rozbrzmiały oklaski, wszyscy pchali się do Nowożeńców z zamiarem pogratulowania zawarcia sakramentu. Ron usunął zasłonę, odkrywając przed gośćmi ustrojoną salę. Balowanie skończyło się tym, że pijany Draco śpiewał o miłości, Potter jęczał z nim. Ron patrząc na nich sączył jeden z trunków sycząc co jakiś czas:
- Ślizgon... Dlaczego właśnie Ślizgoni !? - Wrzasnął nieoczekiwanie.
- Bo... Oni mają to coś! Ten czar! - Odpowiedział z naprzeciwka Potter.
- Jeśli... - Jego wypowiedź została przerwana jękiem - Weź. Tą. Rękę. Z. TEGO. Miejsca. - wysyczał. Owe słowa zostały nagrodzone cichym chichotem Gryfona oraz zszokowanym spojrzeniem Rudego.
- Kiedy!? Ha..y kiedy to się ztało !? Dlaczego ja nic nie wiedziałem... Och, nie mam lepsze pytanie, dlaczego się DOWIEDZIAŁEM!? - Krzyknął po raz kolejny zdzierając sobie gardło, jego obrzydzenie narastało, a o pobudki sytuacji nie miał odwagi pytać. Oddalił się w kąt pomieszczenia i obserwował innych gości, chcąc zapomnieć o informacji, gdy zobaczył jak Malfoy wkłada Harry'emu język do gardła... To już wystarczyło, by zanieczyścił podłogę wymiotując. Nie wiedział, że jutro będzie oglądał to zdjęcie przy śniadaniu... Biedaczek...
- Ślizgon... Dlaczego właśnie Ślizgoni !? - Wrzasnął nieoczekiwanie.
- Bo... Oni mają to coś! Ten czar! - Odpowiedział z naprzeciwka Potter.
- Jeśli... - Jego wypowiedź została przerwana jękiem - Weź. Tą. Rękę. Z. TEGO. Miejsca. - wysyczał. Owe słowa zostały nagrodzone cichym chichotem Gryfona oraz zszokowanym spojrzeniem Rudego.
- Kiedy!? Ha..y kiedy to się ztało !? Dlaczego ja nic nie wiedziałem... Och, nie mam lepsze pytanie, dlaczego się DOWIEDZIAŁEM!? - Krzyknął po raz kolejny zdzierając sobie gardło, jego obrzydzenie narastało, a o pobudki sytuacji nie miał odwagi pytać. Oddalił się w kąt pomieszczenia i obserwował innych gości, chcąc zapomnieć o informacji, gdy zobaczył jak Malfoy wkłada Harry'emu język do gardła... To już wystarczyło, by zanieczyścił podłogę wymiotując. Nie wiedział, że jutro będzie oglądał to zdjęcie przy śniadaniu... Biedaczek...
***
Rita Skeeter była dziennikarką jedyną w swoim rodzaju, szukała sensacji podążając za falą. Okazywała wielką determinację przy każdej sprawie. Fotografowała wszystko co przyciągnęło jej uwagę, tak więc widok całujących się wrogów pojawił się w Proroku podpisany jedynie słowem
"Kłamstwo".
***
Cześć! Witam nowy semestr krótkim rozdziałem i mam nadzieję, że nie uszkodziłam wam spojówek bądź czegoś innego. W każdym razie:
Katherine - Przepraszam, nie udało mi się napisać niczego innego za co niezmiernie przepraszam, jednakże chciałam wstawić Go dziś by z nim "Powitać" kolejny semestr nauki. Dziękuję za komentarz, dzięki niemu mam siłę pisać i chęć by pracować dalej! To naprawdę cholernie motywuje i sprawia, że uśmiech gości na moim obliczu przez bardzo długi czas!
Arcanum Felis - Po przeczytaniu pierwszego zdania uwierz, że uśmiechnęłam się tak szeroko, iż... Nie da się tego opisać. I widzisz człowieku, jak to nie wiele potrzeba ? Dziękuję za nominacje i komentarz! To dla mnie bardzo dużo znaczy w szczególności, że jesteś jedną z niewielu czytelniczek.
Sesil Mroczna - Wybacz natłok informacji, nie mogę inaczej. Trochę mnie przeraża fakt, iż zmieniam to w istną komedię, chciałam tego uniknąć... Rozważał teraz bardzo nieszczęśliwe zakończenie :(
MartynqowyTrampeq ;3 - Dziękuję za komentarz i życzę powodzenia w dalszym pisaniu :D Mam nadzieję, ze Ci wyjdzie i nie poddasz się! ☺
Oczywiście każda z Was otrzymuje serduszko, za to, iż wytrwałyście ♥
Pierwszy raz skomentuje pierwsza, chyba, że zanim uda mi się napisać, ktoś mnie prześcignie i wtedy te pierwsze zdanie będzie wyglądało głupio.
OdpowiedzUsuńPierwsze co chciałam napisać, kiedy zobaczyłam ten rozdział, to to, że mnie nie powiadomiłaś i w dupie mam takie interesy, bo znowu dowiaduje się o rozdziale dopiero, kiedy wchodzę na Twojego bloga w jakimś celu. Jednak chyba ręka Boska czuwa nad resztkami mojego rozumu i postanowiłam wejść u siebie w "SPAM" i nagle znalazł się Twój komentarz. Jestem jednak ABSOLUTNIE pewna, że go tam nie było, więc nie wiem jak to zrobiłaś, ale tym czynem zabrałaś mi jedyny powód, o który mogłam się czepnąć.
Dobra, czepne się że miała być minuta, były trzy. Shame. U mnie nie obowiązuje Cię żaden tam "kwadrans akademicki" czy "pięć minut to nie nieobecność" :)
Okej, teraz już na poważnie. Trochę się pogubiłam w tym rozdziale - ale to raczej zasługa tego, że jestem TAK chora(pewnie z Twojej winy, bo Ty byłaś chora rozdział temu), że chyba u mnie kolejnego rozdziału już nie będzie - więc przeczytałam go dwa razy i nastąpiło olśnienie.
Spodziewałam się nieco większej siły psychicznej w Potterze, trochę mnie zawiódł, ale i tak jestem w Team Draco, to niech sobie tam będzie słabszy.
Liczyłam na dłuższy opis ślubu, ale Ci go wybaczę, bo po przeczytaniu dwa razy i dopowiedzeniu sobie w głowie swojego i tak poczułam się magicznie. Liczyłam na jatkę z Weasleyami, ale może i lepiej, że było tak spokojnie. Moje serce w ciężkiej chorobie mogłoby nie przeżyć takiego natłoku emocji(chociaż i tak podskoczyło przy pierwszej i drugiej części).
Po raz kolejny bardzo Ci dziękuję za wyróżnienie pod postem, to strasznie miłe i poczułam się aż o 1/100 zdrowsza, niż przed przeczytaniem tego(siła sugestii - a jednak!) :)
W ostatnich linijkach przedostatniej części, zamiast stało, napisałaś ztało, co mnie rozbawiło, wywołując atak kaszlu(zrobiłaś to specjalnie) - popraw sobie. :)
Chyba moja groźba pod ostatnim rozdziałem była kiepska, bo jest KRÓTKO, a ja chce WIĘCEJ. Posłuchałaś mnie i powiadomiłaś o rozdziale, a o długości to już nie - i co mam zrobić z Tobą? Następny ma być dłuższy, bo zacznę czytać z ukrycia i nie będę Ci już mówić, jak mi się podoba, o(przestanie czytać to byłoby już zbyt dużo).
Nawet nie czytam tego, co napisałam wyżej. Przepraszam, gorączka, mam nadzieję, że mózg nie przewrócił Ci się na drugą stronę od mojego bełkotu. Starałam się jak mogłam odnieść się do samej treści i nie chrzanić głupot. Zapewne kiepsko wyszło :) Następnym razem się poprawię(o ile Ty napiszesz coś dłuższego(!!!), co zaspokoi w końcu moje łaknienie czytania Twojego opowiadania).
Czekam i liczę na Ciebie(po raz kolejny :) )
Pozdrawiam i życzę dużo pomysłów :)
Ten rozdział totalnie sfiksował mój umysł... Czy ja dobrze zrozumiałam, że Harry zaatakował Draco?! To się w głowie nie mieści... Jeśli chodzi o ślub to podobał mi się, a szczególnie pijackie gadanie chłopaków :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moje komentarze Ci się podobają :) To ja dziękuję za odpowiedź na nominację ;)
Życzę weny na kolejne rozdziały :)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Uu, nieźle się dzieje B) Podoba mi się ten rozdział i uwierz mi - Wytrwałam bez spoilerów z czego to do mnie nie podobne, ale cieszę się z tego. Wracając do opowiadania... Nie wiem jak to ująć! Dobra - jest super i niech zawsze tak będzie! Miłego dnia no i w ogóle B) PS. Dziękuję, że zamieściłaś mnie pod tekstem (:
OdpowiedzUsuńMatko, straszna ta scena między Malfoyem a Potterem. Ale opisane fenomenalnie! I ta notka o ślizgonach. Mega :P pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.noccciemna.blogspot.com/2016/02/nowy-ruch-euforia.html#comment-form
Do Drarry zawsze podchodziłam jak pies do jeża, no ale, jakoś tak, na jakimś blogu, w zakładce SPAM trafiłem na ten adres i się stało. Przeczytałam poprzednie rozdziały... i muszę Ci powiedzie, że tu rysuje się naprawdę piękna, choć tragiczna, pełna bólu historią. Opis ślubu wywołał uśmiech na mojej twarzy. ;D Oby tak dalej, bo bardzo mi się podoba! <3
OdpowiedzUsuńszerly x
http://polityka-nowych-szans.blogspot.com
30 yr old Sales Associate Rollin Cameli, hailing from McCreary enjoys watching movies like "Snows of Kilimanjaro, The (Neiges du Kilimandjaro, Les)" and Handball. Took a trip to Chhatrapati Shivaji Terminus (formerly Victoria Terminus) and drives a Xterra. czytaj wiecej
OdpowiedzUsuń