wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział piąty

Zawsze trzeba działać... 
Źle czy dobrze, okaże się później.
 Żałuje się wyłącznie bezczynności, 
   niezdecydowania, wahania, czynów i decyzji. 
Choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje.
- A. Sapkowski.

  Zapomnieć. Wyłączyć tą część mózgu, która usilnie domaga się bliskości. Odłączyć ją od innych części, nie reagować na dotyk własnej ukochanej. Uspokoić się i puścić w niepamięć, włączyć historie, zaznaczyć wszystko i nacisnąć "usuń" z jednym celem, priorytetem dnia, z chęcią odcięcia jej od zła, od jego. Może i to zachowanie nie jest godne Ślizgona, osoby, która zazwyczaj wyznaczała swój szlag czyjąś krwią... Jest jeszcze jedna opcja. Akceptacja. To co się stało już się nie odstanie. Można z tym żyć, można iść z tym przez świat, można. Jednakże jego syn... Jego syn byłby skażony, skazany za winę ojca. Myśli o przyszłości przecinały głowę czarnoskórego mężczyzny. Jego piwne oczy skierowane w sufit błędnie patrzyły w jeden punkt. Stał się wilkołakiem przez własną nieuwagę, przez swoją pewność, prze śmiałość. Widział ciało Fenrir'a Greyback'a. Myślał, że skoro zginął samiec alfa, jest bezpieczny. I tu się mylił, mógł przewidzieć, że jego... Potomek będzie chciał się zemścić. Dokładnie wiedział co płynie w jego krwi, wiedział, iż zmysły jakie posiadał bardzo się wyostrzyły, On sam natomiast starał nie zwracać na siebie uwagi. Był zbyt odważny wychodząc w pełnie i kręcąc się przy lesie, jak widać, za błędy się płaci. Jego ucho w pewnej chwili zarejestrowało cichy szmer niedaleko siebie, chcąc uniknąć niepotrzebnych rozmów z Rudowłosą zmierzającą w jego stronę. Ona jakby przewidując jego zamiary zamknąwszy drzwi zapaliła zręcznie światło. Nic nie wskórał mówiąc, że boli go głowa, że powinien wypoczywać, iż jest bardzo zmęczony. Weasley chcąc odpędzić niedopowiedzenia była zdeterminowana i nie chciała dać za wygraną.
- Co się stało? - zapytała więc cichym głosem, patrząc mu głęboko w oczy. W jej kącikach narządów odpowiadających za wzrok pojawiły się łzy, chcące spłynąć po policzku dziewczyny. On rozczulony tym widokiem usiadł na łóżku i opowiedział wszystko, od początku do końca. Opowieść trwała i w pewnym momencie brązowooka wtuliła się w jego ciało cicho szlochając, Czarnooki wplątał w jej rude włosy swoją dłoń i w uspokajającym geście je głaskał. Spleceni w jedno oddali się Morfeuszowi, Ona i tak nie w pełni świadoma. Nie liczyły się problemy, nie liczyło się zagrożenie, nie liczyło się  kłamstwo, które usłyszała, liczyło się ich uczucie, to co splątało dwie tak przeciwne dusze, to na czym osadzili to wszystko. Na czym będzie opierała się ich przysięga... 

***

    Dzisiejszy ranek był niezwykle pracowity. Bynajmniej dla Harry'ego Potter'a, który przegrywając walkę słowną z pewnym Ślizgonem, został zmuszony do dość długich zakupów w sklepie meblowym. Po nich wyczerpany wraz z zakupami dotarli do domu gdzie zaczął się kolejny etap piekła. Blondyn bowiem kazał mu poustawiać wszystkie meble według jego wizji. Więc tak o to wyglądał pokój małej Lilly, która zafascynowana akurat w tym momencie siedziała w łóżeczku oglądając bajkę. Po ustawieniu mebli przez Potter'a, efekt jaki wykombinował Draco był zadziwiający. Łóżeczko Lily zostało ustawione na samym środku pomieszczenia. Na przeciwko mebla został powieszony na ścianie telewizor, pod nim stała mała, biała szafeczka z ubrankami małej. Przy posłaniu z jednej strony stał sporych rozmiarów fotel, z nim biblioteczka po brzegi wypełniona najróżniejszymi książeczkami. Niektóre opowiadały o smokach i walecznych rycerzach, inne natomiast były wstępnymi podręcznikami zawierającymi przeróżne ciekawostki na temat przedmiotu. Z drugiej strony stała komoda wypełniona przyrządami do higieny. Spore lustro połączone z toaletką, znajdowało się nieopodal okna, które oświetlało sporą część pomieszczenia. W meblu z szklaną taflą. Na małych haczykach zawieszonych u korony wisiało kilka par małych bucików. Draco zadbał o przyszłościowy wystrój pokoju Lily. Wszystko było stonowane, dziewczęce oraz ewidentnie dopasowane, meble nie przytłoczyły małej wielkości pomieszczenia. W pokoju dominował delikatny róż przeplatający się z białym kolorem - odcieniem mebli oraz dywanu, który zachęcał do zanurzenia bosych stóp w swojej powierzchni, umieszczonego pod łóżeczkiem. Potter wręcz oniemiał z wrażenia, a ich córeczka nadal siedziała grzecznie w łóżeczku wpatrzona w wielki ekran. Jej głowa opadała na poduszki, a blond włosy gubiły się pomiędzy bielą.
- Perfekcyjnie. - Określił swoje dzieło Szarooki, oczekując co najmniej pochwały. Ówcześnie się prostując i wysuwając swój podbródek. 
- Oczywiście. - Odpowiedział, następnie po chwili przedrzeźniając głos Draco. - Ten kolor różu jest inny niż ten! - Chcąc pokazać przykład, chwycił dwie poduszeczki leżące niedaleko i z teatralnym westchnieniem rzucił je na podłogę. Zbyt blisko Blondyna. Zbyt blisko jego ręki. Mógł to przewidzieć, jednakże nie zrobiwszy tego... Dostał jedną z poduszek prosto w łeb. 

***

   Dwie kobiety przemierzały salon z sukniami szukając tej jedynej. Tej, w której będzie stała na ślubnym kobiercu. Ginny Weasley jako swoją towarzyszkę wzięła żonę swojego brata - Hermione Granger. Dokładnie pamiętała jak ona wyglądała na swoim ślubie. Jej piękna prosta, biała suknia, dopasowana do tali... Och, tego nie da się opisać. Wiedziała, że ma gust i jest szczera do bólu. Jako pierwsza w oko wpadła jej prosta różowa suknie, delikatna i jasna, idealna. Po przymierzeniu i wysłuchaniu monologu Hermiony na tema dość sporej ceny ubrania, kupiła ją. Teraz zostały z ubioru tylko buty i dekoracje. Ale ozdoby to już inna bajka. Buty, które znalazła, miały ten sam kolor - blady róż, dodatkową ozdobą okazał się mały kwiatek siedzący na czubku pantofelka. Przyszła Pani Zabini zadowolona wróciła do domu, rzuciła płaszcz w przedpokoju i weszła do salonu. Rozstała się z towarzyszką przy jej domu, więc była teraz sama. W sypialni leżał Blaise i wypoczywał. Jego garnitur od dawna wisiał w szafie, wraz z resztą ubioru. Z zamiarem zrobienia jakiegoś obiadu weszła do ich kuchni, położonej na lewo od korytarza, stanęła przerażona w progu i spotkała się z czarnymi oczyma patrzącymi na nią. 
- J-jak ? - Powiedziała jąkając się. Dokładnie pamiętała jak Pansy mówiła, że nie da rady stanąć przez co najmniej tydzień. Nie powinien mieć tyle siły. On natomiast przekrzywił swoją szyje ukazując dwa ślady kłów.
Zrozumiała. Bynajmniej próbowała.


***

- Dawaj mi go! - Krzyknął. - Jestem taki mokry! Daj mi go natychmiast!
- Krzycz, ale wiedz, że on i tak jest mój! - Powiedział bezczelnie Harry Potter pokazując szereg białych zębów. To chyba wyprowadziło Blondyna z równowagi na tyle, że rzucił się na kochanka z jednym zamiarem. - Draco! Oddawaj parasol! - Wyartykułował po tym jak Szarooki na niego wskoczył. Lily patrzyła na nich jak na idiotów co chwilkę uśmiechając się z pobłażaniem.Te zakupy to był koszmarny pomysł. 
  Ona nie musiała się martwić, że będzie mokra, wózek jaki uzyskał Potter miał zabezpieczenie w postaci folii przeciwdeszczowej, a fakt, iż była dzieckiem Dracona nie polepszał sprawy, jej mimika, pomimo wieku była naprawdę zadziwiająca.
  Gdy mężczyźni się pogodzili i razem zgodnie szli pod zielono-czerwonym parasolem. Wchodząc do sklepu chwycili jeden z mugolskich wózków na kółkach i z determinacją przemierzali ciasne alejki. Dochodząc już na skraj cierpliwości z zwycięskim spojrzeniem, Potter chwyta paczkę pieluszek, która wygląda mniej więcej tak jak opisał mu ją Malfoy. 
- To ? - Pyta dla pewności Zielonooki.
- Tak, wrzucaj. 
Po drodze do kasy dodawali do koszyka niezbędne produkty do przeżycia w ich świecie. W ich małym ciasnym świecie, tam gdzie od samego początku są, tam gdzie ich egzystencja plącze się od początku znajomości, zawiłej znajomości... Tam, gdzie jedno zaklęcie zniszczyło wszystkie wspomnienia... Tam...

***

    Jak wiadomo, przed każdym ślubem mężczyźni wybywają z domu i pełni życia idą się zabawić. Wieczór kawalerski został przygotowany przez Ron'a Weasley'a, który wziął sobie ten dzień jako priorytet. Pijacki bełkot, alkohol i występ pewnych Pań w klubie nocnym były niezbędnością. Teraz szli zabawić w drugim klubie, który cieszył się ogromną renomą. Neonowe blaski odbijały się od szkiełek jednego z towarzyszów. Harry Potter, zostawiając swojego Blondyna w domu, uciekł od problemów i pojawił się na tym zdarzeniu. Aktualnie uczepiwszy się Rudowłosego pokazywał mu jak kręci się kula, znajdująca się przy barze. Przystojny pracownik oferował im różnego rodzaju napoje, a oni szaleli i korzystali z ostatniego dnia.
- P-proszę... Jeszcze troszeczkę, Roniaaaaczzkuuu! - Seplenił Brunet.
- Nie możesz Ha...y - Odpowiedział mężczyzna czkając.
- Ja kce iść już... - Powiedziała gwiazda wieczoru, Zabini. Jego rozszerzone oczy świadczyły tylko o jednym...
- Idziemy! - Krzyknął widząc, że jego towarzysz zaraz zwróci napoje jakie dziś zażył.
- Wreszcie się przestaniesz smuuuuciiićć - Nucił po cichu pijany Potter wracając do domu. 

***

   Przygotowania trwały w najlepsze, każda żywa dusza w domu została zagnana do roboty. Nie było wyjątków, nawet niechętny Ron siedział po uszy w kuchni pomagając Swojej mamie w najbardziej oczywistych rzeczach. Cicha muzyka wydobywała się z radia stojącego na parapecie, a Pani domu czym prędzej szykowała wszystko na uroczystość, która miała nastąpić niebawem. Jej jedyna córka wychodziła za mąż, może nie z takim kandydatem jakiego sobie wymarzyła, ale liczył się fakt, iż byli w sobie zakochani, co dość często okazywali. Molly Weasley, z odrobinką żalu przekazała dowodzenie nad swoim imperium dla Granger. Sama natomiast poszła zobaczyć jak wygląda jej córka, pilnie strzeżona przez swoją szaloną przyjaciółkę. Wszystko było piękne, cudowne, a zarazem tragicznie zwiastujące. 

***


Więc...
Katherine - Dziękuje za każde słowo jakie zamieściłaś w komentarzu. Jest mi niezmiernie miło, iż w ogóle miałaś chęć poświęcenia czasu i ocenienia wszystkiego. Takie komentarze czyta się z wielką przyjemnością. Jeszcze raz dziękuję ♥ ( Już lecę do czytania twojego rozdziału )
Arcanum Felis - Ilekroć czytam Twoją opinie, uśmiech jaki posiadam rozszerza się na moim obliczu. Naprawdę dziękuję za to, iż dotrwałaś ze mną do tego momentu. ♥
MartynqowyTrampeq ;3 - Dziękuję za komentarz, pamiętaj, że masz pisać i pisać!
welniewicz - Serdecznie witam, mam nadzieję, że nie obrzydzę Ci Drarry! Zapraszam do komentowania :D 
Sesil Mroczna - Witam na moim statku, kajuty są wolne, proszę się rozgościć. Dzięki za komentarz ♥
legna - Jest mi cholernie miło, iż skomentowałaś i (O Salazarze) Pochwaliłaś mnie - Jeśli mogę tak to ująć. 

Postanowiłam, iż pod koniec każdego rozdziału będzie umieszczone cokolwiek. 
I już w tym momencie - przepraszam, ale ten rozdział jest tak przesłodzony, chory i pisany w trakcie braku weny, przeplatającej się z chorobą...
(PoprawięGoKiedyś)

Wydawał się dłuższy.

6 komentarzy:

  1. Nie ma za co :) to ja Ci dziękuję za takie fajne drarry!
    Rozdział mimo, że słodki to bardzo fajny ;)
    Draco to prawdziwy kreator wnętrz! Wspólne zakupy z Harrym to istna komedia. Uwielbiam ten duet ;)
    Zabini wilkołakiem? Ginny nie będzie miała łatwego życia no ale czego się nie zrobi dla miłości :)
    Wieczór kawalerski no cóż melina w pełnej krasie (oczywiście nie mam Ci tego za złe mam po prostu problem z Ronem)
    Życzę weny na kolejne rozdziały!
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis
    i zapraszam do mnie na drugi rozdział
    http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kochana Sly nominowałam Cię do LBA :)
      więcej informacji w linku: http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/2016/02/liebster-blog-award-7.html

      Usuń
  2. Heh dużo informacji, myślę, że wręcz odrobinę za dużo przejść, ciężko jest się wczuć. Oprócz tego jednak jak zawsze przyjemnie i zabawnie ;) pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początek, dziękuję, że wyróżniłaś mnie, wspominając o mnie pod rozdziałem :) Niby to nie jest nic wielkiego, ale od razu człowiekowi robi się milej i wieczór(o ile określenie pierwszej w nocy to nie jest straszny faux-pas) staje się o wiele przyjemniejszy. Dziękuję też, za nominacje w Libs...czymś(jestem beznadziejna w zapamiętywaniu... Cóż, CZEGOKOLWIEK :) ). Nigdy nie robiłam niczego takiego, ale zgaduje, że to jednak jakieś miłe wyróżnienie dla blogera - więc dziękuję :)
    Jestem zawiedziona, że nie zostałam powiadomiona o nowym rozdziale! Człowiek czeka, a dowiaduje się w końcu ostatni, tylko dzięki nominacji. Shame on you, liczę na poprawę! :)
    Przyznam, że pokój Lily przypadł mi do gustu. Draco spisał się, urządzając go tak delikatnie i dziewczęco, bez zbędnego przepychu(mimo, że baardzo często rodzice robią pokoje swoim dzieciom w takim stylu, że królewska komnata wydaje się być skromniejsza). Kpina Harrego z dwóch różnych odcieni różu mnie rozbawiła - chociaż sama dałabym w łeb temu ignorantowi! :)
    Żałuję, że wieczór kawalerski opisałaś tak króciutko, bo liczyłam na to, że kto jak to, ale oni wyprawią kawalerski niczym w Vegas!
    No cóż, nie pozostało mi nic, tylko czekać na ślub. Jestem ciekawa, czy rodzina Weasley w ostatniej chwili nie zmieni zdania i nie odstawi czegoś przeciw Hermionie na ceremonii.
    I mam nadzieję, że po pierwsze, o następnym rozdziale będę powiadomiona minutę po wstawieniu(!!!), a po drugie, że będzie dłużej! :)
    Jeszcze raz bardzo dziękuję i za nominacje, i za wyróżnienie pod postem. Życzę weny i przede wszystkim zdrowia, żebyś miała siłę na napisanie kolejnego rozdziału(i to w najbliższym czasie! :) )
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bij! Dziękuję za komentarz resztę napiszę pod następnym rozdziałem. Och, to dziwne, że uśmiecham się jak głupek do komputera. Co do wieczoru - mam zamiar przedłużyć, gdyż pisałam Go na szybko, ponieważ rozdział miał być wystawiony, a ja nie chciałam przedłużać. Em, następny może będzie dłuższy.
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  4. Zapomniałam skomentować wcześniej, więc zrobię to teraz, bo to też coś. Mi ogólnie bardzo się podoba twój rozdział (i nie krzycz na mnie, że nie piszę bo Wena przychodzi mi trudniej :)) No i... Ocena ode mnie to piąteczka :D

    OdpowiedzUsuń

Część 1:
Bajka o Śmierci

Autorstwa Arachne