niedziela, 21 lutego 2016

Ogłoszenie parafialne!

Tak więc... Natłok pracy aktualnie odpędza mnie od laptopa przez co rozdziały będą udostępniane w większych odstępach czasowych. Odrobinkę nad tym ubolewam, jednakże nie chce przekładać tego nad naukę.
Dziękuję za uwagę,
SLY

niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział szósty.

Szczęście nie polega na 
zdobywaniu tego, 
czego chcesz, ale 
na akceptowaniu 
tego co masz.

-R.Schatchel



      Szarooki Blondyn kieruje się w stronę drzwi, po usłyszeniu dźwięku spadających kluczyków.
- Cześć Potter - Owe słowa skierował na powitanie oraz uśmiechnął się całkowicie nie w swoim stylu. Miał zamiar w dobrym humorze powitać drugi miesiąc ich męczarni. Po chwili natomiast został przyszpilony do szarej ściany, raz dał się tak nabrać, pamiętał skutki, wiedział co było potem, co czuł, ile czasu płakał tracąc resztkę godności, pamiętał co wtedy krzyczał, pamiętał...
- Z-Zostaw mnie!- histeryczne słowa są skierowane do Czarnowłosego mężczyzny. Mocniej, więcej bólu, mocniej... Jego przerażone oczy wpatrywały się w postać obok, głos wydobywa się z przyciśniętego do ściany ciała.
- P-proszę! - ślady niechcianych łez pokazują się w szarych spojówkach, Blondyn usilnie je zatrzymuje. Nie pozwoli mu ich zobaczyć, nie da. Jego twarz przybiera maskę obojętności, to co mu zostało. Honor odebrali wraz z majątkiem, duma została skryta, chęć życia zwyciężyła, a On biernie przygląda się jego poczynaniom. Nie czuje już nic...

***

   Kruczowłosy obudził się w środku nocy, głowa pulsowała tępym bólem utrudniając mu jakikolwiek ruch, po dłuższej chwili starań udało mu się chwycić okulary leżące na szafce i zapalić światło. Pierwsze co zauważył to brak wszelkich ubrań, które miał na sobie. Wstając chwiejnie wyruszył do łazienki w poszukiwaniu czegoś na kaca, po powrocie przeraził się widokiem jaki zobaczył... Postać leżąca na łóżku była cała posiniaczona, zaschnięta krew widniała na jej ciele, liczne zadrapania, nawet odcień włosów zmienił się diametralnie, nie były one tak jasne jak zwykle, były... brudne. Harry przebiegł odległość oddzielającą ich, po czym sprawdził tylko czy oddycha. Szybko i zwinnie doskoczył do kominka i po chwili rozmawiał z przebudzoną Hermioną, spanikował. Ona natomiast przybyła wraz z Pansy do ich domu w natychmiastowym tempie. Jego koleżanka wyprowadziła Go z ich sypialni oraz posadziła w kuchni przy stole. Stwierdziła, że i tak oberwie od Parkinson. Wyszła, zostawiając zgarbioną sylwetkę, z przerażonym wzrokiem wpatrującą się w podłogę, skierowała się do pokoju Lily, idąc przeczuciem. Weszła i zaniemówiła. Nie tego się spodziewała, myślała, że to zaklęcie... 
- Nie to nie może być prawda... - szepnęła spanikowana po czym uciekła niczym przyłapane dziecko z pokoju jaki zajmowała dziewczynka.

***

    Czarnowłosa miotała się po pokoju, starając się doprowadzić leżącego Dracona do porządku. Co chwilę szeptała lecznicze formułki, szperała w torbie w poszukiwaniu przeróżnych mikstur, które powinny pomóc. Usunęła bądź przyśpieszyła gojenie większości siniaków, zalepiła część ran, teraz zajmowała się szramą na głowie, tej, z której wyciekła krew zanieczyszczając platynowe włosy. Zrobiła już wszystko i Malfoy wyglądał jak nowo narodzony, znikła krew, siniaki i wszelakie uszczerbki zdrowia. Teraz miała zamiar porozmawiać z Potter'em. Przez jej głowę przepływały sadystyczne myśli... Jedna gorsza od drugiej. Ona już wiedziała, co zrobi Potterowi... Weszła do pomieszczenia, a jej wzrok mógł się równać z tym jaki posiada Bazyliszek. Pierwsze co zrobiła to podeszła i z całej siły uderzyła pięścią w jego nos, w sekundzie zwaliła go na podłogę i zaczęła okładać wrzeszcząc przy tym, iż jest pierdolonym psycholem, że powinni zamknąć Go w jakimś ośrodku, że go zabije. On natomiast grzecznie i w ciszy leżał i osłaniał tylko niektóre ciosy, jakby z jego ciała uleciała dusza. Znowu zranił kogoś na kim mu zależało, a do tego nie pamiętał całego zajścia, nie wiedział ile razy ma go przepraszać, chciał cofnąć czas byle tylko nie widzieć tego zawiedzionego wzroku Hermiony, byle nie słyszeć smutnego krzyku Pansy, byle nie czuć tego natrętnego uczucia pustki... Zaczął płakać. Normalnie płakać, tracąc resztkę godności w oczach zebranych osób, dziewczyna przestała już go bić i leżąc na nim wtuliła się w ciało pod sobą i także płakała. Oboje pogrążeni w smutku, w ogóle z innych powodów, z innych pobudek. Jedyną zachowującą spokój osobą była Granger stojąca w drzwiach. Przywracając do porządku resztę zrobiła im do picia ciepłą herbatę. Uspokojeni czekali, aż śpiący Królewicz się obudzi. W pokoju panowała cisza, Pansy rozmyślała o Lily, o Draco, Potter starał się wytłumaczyć swojemu sumieniu, a Granger spoglądała zaniepokojona na ich twarze i rozważała możliwości, może jednak rzuciła źle to zaklęcie... Była młoda, nie ma pewności, nie posiadała tych możliwości, kierowała się chęcią ochrony Harry'ego... Jak widać - spieprzyła sprawę. 

***

   Jej piękna jasnoróżowa suknia leżała idealnie, dopasowane różowe buty komponowały się nieźle jako całość. Rude włosy postanowiła wyprostować, a następnie utworzyć lekką fale. Wpięła w nie jasny kwiatek, a makijaż specjalnie został zrobiony niezwykle delikatnie. Ukryła część pieg, rozjaśniła twarz przez co wyglądała zjawiskowo. Jej przyszły mąż ubrany był w biały garnitur, pantofle w tym kolorze oraz łososiowy krawat. 
   Na podwórku rozstawiono ogromny namiot, w nim stały dwa długie rzędy ławek, na środku stał ołtarz ozdobiony różami o tym samym odcieniu co ubiór Panny młodej. Dywan przed nim był jasny, a złote ozdoby lśniły w marcowym świetle. Za ołtarzem została zamaskowana ściana, natomiast za nią rozstawione były z jednej strony stoliki, a z drugiej parkiet do tańca, u końca namiotu rozstawiono sporą scenę, na której miał grać zespół. Nad wszystkim wisiała jeszcze kryształowa kula, która w swoim czasie miała świecić różnymi kolorami. Przeróżne trunki zostały już poustawiane na stole przez skrzaty, pod kierunkiem Matki Blaisa. Wszystko było dopasowane, przez co zachwycało i imponowało. Projekt został stworzony przez Draco na prośbę kolegi, więc musiało być spektakularnie. 

***

   Blondyn został powitany sztywnym "Dzień Dobry" w wykonaniu Granger, zaniepokojonym spojrzeniem Pansy oraz widokiem rozwalonego emocjonalnie Potter'a. 
- Ktoś umarł ? - zapytał żartobliwie, unosząc do góry jedną z brwi.
- Prawie Ty, idioto. - powiedziała Pansy rzucając się na chłopaka. Może jego rany nie były takie groźne, ale namartwiła się wystarczająco i stwierdziła, że coś się jej należy. Brunet wpatrywał się uciążliwie w podłogę, a jego przyjaciółka z zainteresowaniem obserwowała jego reakcje.
- P-przepraszam - powiedział niespodziewanie Gryfon, rumieniąc się ze wstydu.
- Co się... - Chciał odpowiedzieć Ślizgon, jednakże Magomedyczka wyprzedziła jego pytanie i instynktownie wytłumaczyła mu, że  prawdopodobnie nie będzie pamiętał tych wydarzeń, ponieważ na samym początku zemdlał, jest szansa, że przypomni sobie kiedyś, ale nie można określić czasu.  Ślizgonka wspomniała jeszcze, iż jutro jest ślub jego najlepszego kumpla. Mężczyzna skinął głową i stwierdził, że naprawdę czuje się niezbyt dobrze. Dziewczyny niedługo potem odjechały, a oni doszli do porozumienia i stwierdzili, że wynajmą jakąś opiekunkę. Potter skruszony przystał na prośbę Draco bez większych oznak buntu. Tak więc skontaktowali się z Cho Chang, która nie została zaproszona na uroczystość. Krukonka zgodziła się, że zostanie z małą Lily. Wszystko wróciło do normy. Tak się bynajmniej wydawało...

***

    Dwie dziewczynki szły ubrane w białe sukienki przewiązane różową kokardą. Za nimi kroczyła Ginny Weasley wraz ze swoim ojcem, dzieci sypały kwiatki, a w namiocie trwała cisza. Artur zostawił jedyną córkę przy boku Zabiniego po czym wrócił do żony, która cicho łkała wycierając oczy w jedwabną chusteczkę. Ławki po bokach były po brzegi wypełnione. Na uroczystości pojawiła się Złota Trójca Gryffindoru oraz Srebrny Trio Slytherin'u, co zostało skomentowane pojawieniem się nie jakiej Rity Skeeter. Z przymrużeniem oka została wpuszczona. Aktualnie ksiądz pytał się Wilkołaka o to, czy będzie wierny, aż do śmierci. Padła odpowiedź potwierdzająca, chwilę później zapieczętowali swój związek namiętnym pocałunkiem. Rozbrzmiały oklaski, wszyscy pchali się do Nowożeńców z zamiarem pogratulowania zawarcia sakramentu. Ron usunął zasłonę, odkrywając przed gośćmi ustrojoną salę. Balowanie skończyło się tym, że pijany Draco śpiewał o miłości, Potter jęczał z nim. Ron patrząc na nich sączył jeden z trunków sycząc co jakiś czas:
- Ślizgon... Dlaczego właśnie Ślizgoni !? - Wrzasnął nieoczekiwanie.
- Bo... Oni mają to coś! Ten czar! - Odpowiedział z naprzeciwka Potter.
- Jeśli... - Jego wypowiedź została przerwana jękiem - Weź. Tą. Rękę. Z. TEGO. Miejsca. - wysyczał. Owe słowa zostały nagrodzone cichym chichotem Gryfona oraz zszokowanym spojrzeniem Rudego.
- Kiedy!? Ha..y kiedy to się ztało !? Dlaczego ja nic nie wiedziałem... Och, nie mam lepsze pytanie, dlaczego się DOWIEDZIAŁEM!? - Krzyknął po raz kolejny zdzierając sobie gardło, jego obrzydzenie narastało, a o pobudki sytuacji nie miał odwagi pytać. Oddalił się w kąt pomieszczenia i obserwował innych gości, chcąc zapomnieć o informacji, gdy zobaczył jak Malfoy wkłada Harry'emu język do gardła... To już wystarczyło, by zanieczyścił podłogę wymiotując. Nie wiedział, że jutro będzie oglądał to zdjęcie przy śniadaniu... Biedaczek...

***
    Rita Skeeter była dziennikarką jedyną w swoim rodzaju, szukała sensacji podążając za falą. Okazywała wielką determinację przy każdej sprawie. Fotografowała wszystko co przyciągnęło jej uwagę, tak więc widok całujących się wrogów pojawił się w Proroku podpisany jedynie słowem 
"Kłamstwo".


***


Cześć! Witam nowy semestr krótkim rozdziałem i mam nadzieję, że nie uszkodziłam wam spojówek bądź czegoś innego. W każdym razie:

Katherine - Przepraszam, nie udało mi się napisać niczego innego za co niezmiernie przepraszam, jednakże chciałam wstawić Go dziś by z nim "Powitać" kolejny semestr nauki. Dziękuję za komentarz, dzięki niemu mam siłę pisać i chęć by pracować dalej! To naprawdę cholernie motywuje i sprawia, że uśmiech gości na moim obliczu przez bardzo długi czas! 


Arcanum Felis - Po przeczytaniu pierwszego zdania uwierz, że uśmiechnęłam się tak szeroko, iż... Nie da się tego opisać. I widzisz człowieku, jak to nie wiele potrzeba ? Dziękuję za nominacje i komentarz! To dla mnie bardzo dużo znaczy w szczególności, że jesteś jedną z niewielu czytelniczek. 

Sesil Mroczna - Wybacz natłok informacji, nie mogę inaczej. Trochę mnie przeraża fakt, iż zmieniam to w istną komedię, chciałam tego uniknąć... Rozważał teraz bardzo nieszczęśliwe zakończenie :(

MartynqowyTrampeq ;3   - Dziękuję za komentarz i życzę powodzenia w dalszym pisaniu :D Mam nadzieję, ze Ci wyjdzie i nie poddasz się! ☺

Oczywiście każda z Was otrzymuje serduszko, za to, iż wytrwałyście  ♥ 

środa, 3 lutego 2016

Liebster Blog Award



Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na pytania otrzymane od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz kilka osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im pytania. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. 
Z czego jest mi niezmiernie smutno.


Zostałam nominowana przez Arcanum Felis. Dziękuję!   O to pytania jakie mi zadała:

1. Co rozśmiesza cię do łez?
Nie wiem. Jestem bardzo dziwnym człowiekiem i zazwyczaj śmieję się z głupot.
2. Jaka jest twoja ulubiona pora roku i dlaczego?
Zdecydowanie... Jesień. Pomimo, iż wtedy zaczyna się kolejny męczący rok szkolny, uważam, że ta pora roku przemawia do mnie najbardziej. Urodziłam się w październiku, co także zmienia mój stosunek. Uwielbiam robić zdjęcia, a kolorowe liście... Och.
3. Jaki smak najlepiej współgra z Twoim charakterem?
Ym, nie wiem - nie smakowałam, ale można stwierdzić, iż jestem dość zróżnicowanym człowiekiem. Łączę w sobie wszystkie smaki, nieważne jak to brzmi...
4. Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
Bez książek, przyjaciół, rodziny oraz moich sentymentalnych przekonań. Ech, znika Ślizgońska natura.
5. Jaką książkę możesz polecić na zimowy wieczór?
Harry Potter ? Percy Jackson ? Zależy kto posiada jaki co czyta, jaki ma gust, jaki rodzaj mu się podoba. Ja tam preferuje fantastykę.
6. Jak odreagowujesz kryzysowe sytuacje?
Piszę. Najczęściej piszę, czasem skuszę się na stworzenie jakiegoś wiersza, poczytam czy posłucham muzyki. Ogólnie jestem dość spokojnym człowiekiem.
7. Masz jakąś fobię?
Szczerze mówiąc, nie.
8. Z którym aktorem/aktorką z Harry’ego Pottera chciałabyś się spotkać?
Oczywiście z Tomem Felton'em!
9. Draco Malfoy vs Ron Weasley?
Bez porównania. Draco!
10. Jakie jest twoje ulubione zaklęcie z Harry’ego Pottera?
Avada Kedavra.
11. Za co cenisz swoich czytelników?
Uwielbiam Was za to, iż staracie się wyrazić swoją opinie, za to, że wchodzicie tu i oceniacie, za to, iż wytrzymujecie ze mną! Każdy komentarz jaki umieszczacie poszerza mój uśmiech. Moich uczuć nie można wyrazić  ♥

Ja natomiast nominuję :
MartynqowyTrampeq ;3 < Która po raz kolejny zaczyna.

Moje pytania:
1. Czy posiadasz pasję/hobby, nie związane z blogiem, jeśli tak - jakie?
2. Ulubiony z cytat z opowiadania ?
3. Oglądasz kogoś na YouTube ? Dlaczego ?
4. Trzy cechy, które cenisz w sobie najbardziej ?
5. Ulubiony blog/opowiadanie/książka ?
6. Czym się inspirujesz pisząc ?
7. Ulubiona potrawa ?
8. Jakie jest Twoje marzenie ?
9. Dlaczego założyłaś blog i co Ci to dało?
10. Gdybyś wygrała miliard dolarów w totka, co byś z nimi zrobiła?
11. Czy masz w życiu jakiś cel, do którego dążysz? Jaki to cel i jak Ci idzie? 


Tak więc, jeszcze raz dziękuję za nominację, jest mi niezmiernie miło! Nie będę przesadzać z tymi serduszkami. Ponieważ lubię swoją orientację i nie chce nieporozumień, polubiłam ją i raczej nadal będę hetero. 


Pozdrawiam,
SLY.



wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział piąty

Zawsze trzeba działać... 
Źle czy dobrze, okaże się później.
 Żałuje się wyłącznie bezczynności, 
   niezdecydowania, wahania, czynów i decyzji. 
Choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje.
- A. Sapkowski.

  Zapomnieć. Wyłączyć tą część mózgu, która usilnie domaga się bliskości. Odłączyć ją od innych części, nie reagować na dotyk własnej ukochanej. Uspokoić się i puścić w niepamięć, włączyć historie, zaznaczyć wszystko i nacisnąć "usuń" z jednym celem, priorytetem dnia, z chęcią odcięcia jej od zła, od jego. Może i to zachowanie nie jest godne Ślizgona, osoby, która zazwyczaj wyznaczała swój szlag czyjąś krwią... Jest jeszcze jedna opcja. Akceptacja. To co się stało już się nie odstanie. Można z tym żyć, można iść z tym przez świat, można. Jednakże jego syn... Jego syn byłby skażony, skazany za winę ojca. Myśli o przyszłości przecinały głowę czarnoskórego mężczyzny. Jego piwne oczy skierowane w sufit błędnie patrzyły w jeden punkt. Stał się wilkołakiem przez własną nieuwagę, przez swoją pewność, prze śmiałość. Widział ciało Fenrir'a Greyback'a. Myślał, że skoro zginął samiec alfa, jest bezpieczny. I tu się mylił, mógł przewidzieć, że jego... Potomek będzie chciał się zemścić. Dokładnie wiedział co płynie w jego krwi, wiedział, iż zmysły jakie posiadał bardzo się wyostrzyły, On sam natomiast starał nie zwracać na siebie uwagi. Był zbyt odważny wychodząc w pełnie i kręcąc się przy lesie, jak widać, za błędy się płaci. Jego ucho w pewnej chwili zarejestrowało cichy szmer niedaleko siebie, chcąc uniknąć niepotrzebnych rozmów z Rudowłosą zmierzającą w jego stronę. Ona jakby przewidując jego zamiary zamknąwszy drzwi zapaliła zręcznie światło. Nic nie wskórał mówiąc, że boli go głowa, że powinien wypoczywać, iż jest bardzo zmęczony. Weasley chcąc odpędzić niedopowiedzenia była zdeterminowana i nie chciała dać za wygraną.
- Co się stało? - zapytała więc cichym głosem, patrząc mu głęboko w oczy. W jej kącikach narządów odpowiadających za wzrok pojawiły się łzy, chcące spłynąć po policzku dziewczyny. On rozczulony tym widokiem usiadł na łóżku i opowiedział wszystko, od początku do końca. Opowieść trwała i w pewnym momencie brązowooka wtuliła się w jego ciało cicho szlochając, Czarnooki wplątał w jej rude włosy swoją dłoń i w uspokajającym geście je głaskał. Spleceni w jedno oddali się Morfeuszowi, Ona i tak nie w pełni świadoma. Nie liczyły się problemy, nie liczyło się zagrożenie, nie liczyło się  kłamstwo, które usłyszała, liczyło się ich uczucie, to co splątało dwie tak przeciwne dusze, to na czym osadzili to wszystko. Na czym będzie opierała się ich przysięga... 

***

    Dzisiejszy ranek był niezwykle pracowity. Bynajmniej dla Harry'ego Potter'a, który przegrywając walkę słowną z pewnym Ślizgonem, został zmuszony do dość długich zakupów w sklepie meblowym. Po nich wyczerpany wraz z zakupami dotarli do domu gdzie zaczął się kolejny etap piekła. Blondyn bowiem kazał mu poustawiać wszystkie meble według jego wizji. Więc tak o to wyglądał pokój małej Lilly, która zafascynowana akurat w tym momencie siedziała w łóżeczku oglądając bajkę. Po ustawieniu mebli przez Potter'a, efekt jaki wykombinował Draco był zadziwiający. Łóżeczko Lily zostało ustawione na samym środku pomieszczenia. Na przeciwko mebla został powieszony na ścianie telewizor, pod nim stała mała, biała szafeczka z ubrankami małej. Przy posłaniu z jednej strony stał sporych rozmiarów fotel, z nim biblioteczka po brzegi wypełniona najróżniejszymi książeczkami. Niektóre opowiadały o smokach i walecznych rycerzach, inne natomiast były wstępnymi podręcznikami zawierającymi przeróżne ciekawostki na temat przedmiotu. Z drugiej strony stała komoda wypełniona przyrządami do higieny. Spore lustro połączone z toaletką, znajdowało się nieopodal okna, które oświetlało sporą część pomieszczenia. W meblu z szklaną taflą. Na małych haczykach zawieszonych u korony wisiało kilka par małych bucików. Draco zadbał o przyszłościowy wystrój pokoju Lily. Wszystko było stonowane, dziewczęce oraz ewidentnie dopasowane, meble nie przytłoczyły małej wielkości pomieszczenia. W pokoju dominował delikatny róż przeplatający się z białym kolorem - odcieniem mebli oraz dywanu, który zachęcał do zanurzenia bosych stóp w swojej powierzchni, umieszczonego pod łóżeczkiem. Potter wręcz oniemiał z wrażenia, a ich córeczka nadal siedziała grzecznie w łóżeczku wpatrzona w wielki ekran. Jej głowa opadała na poduszki, a blond włosy gubiły się pomiędzy bielą.
- Perfekcyjnie. - Określił swoje dzieło Szarooki, oczekując co najmniej pochwały. Ówcześnie się prostując i wysuwając swój podbródek. 
- Oczywiście. - Odpowiedział, następnie po chwili przedrzeźniając głos Draco. - Ten kolor różu jest inny niż ten! - Chcąc pokazać przykład, chwycił dwie poduszeczki leżące niedaleko i z teatralnym westchnieniem rzucił je na podłogę. Zbyt blisko Blondyna. Zbyt blisko jego ręki. Mógł to przewidzieć, jednakże nie zrobiwszy tego... Dostał jedną z poduszek prosto w łeb. 

***

   Dwie kobiety przemierzały salon z sukniami szukając tej jedynej. Tej, w której będzie stała na ślubnym kobiercu. Ginny Weasley jako swoją towarzyszkę wzięła żonę swojego brata - Hermione Granger. Dokładnie pamiętała jak ona wyglądała na swoim ślubie. Jej piękna prosta, biała suknia, dopasowana do tali... Och, tego nie da się opisać. Wiedziała, że ma gust i jest szczera do bólu. Jako pierwsza w oko wpadła jej prosta różowa suknie, delikatna i jasna, idealna. Po przymierzeniu i wysłuchaniu monologu Hermiony na tema dość sporej ceny ubrania, kupiła ją. Teraz zostały z ubioru tylko buty i dekoracje. Ale ozdoby to już inna bajka. Buty, które znalazła, miały ten sam kolor - blady róż, dodatkową ozdobą okazał się mały kwiatek siedzący na czubku pantofelka. Przyszła Pani Zabini zadowolona wróciła do domu, rzuciła płaszcz w przedpokoju i weszła do salonu. Rozstała się z towarzyszką przy jej domu, więc była teraz sama. W sypialni leżał Blaise i wypoczywał. Jego garnitur od dawna wisiał w szafie, wraz z resztą ubioru. Z zamiarem zrobienia jakiegoś obiadu weszła do ich kuchni, położonej na lewo od korytarza, stanęła przerażona w progu i spotkała się z czarnymi oczyma patrzącymi na nią. 
- J-jak ? - Powiedziała jąkając się. Dokładnie pamiętała jak Pansy mówiła, że nie da rady stanąć przez co najmniej tydzień. Nie powinien mieć tyle siły. On natomiast przekrzywił swoją szyje ukazując dwa ślady kłów.
Zrozumiała. Bynajmniej próbowała.


***

- Dawaj mi go! - Krzyknął. - Jestem taki mokry! Daj mi go natychmiast!
- Krzycz, ale wiedz, że on i tak jest mój! - Powiedział bezczelnie Harry Potter pokazując szereg białych zębów. To chyba wyprowadziło Blondyna z równowagi na tyle, że rzucił się na kochanka z jednym zamiarem. - Draco! Oddawaj parasol! - Wyartykułował po tym jak Szarooki na niego wskoczył. Lily patrzyła na nich jak na idiotów co chwilkę uśmiechając się z pobłażaniem.Te zakupy to był koszmarny pomysł. 
  Ona nie musiała się martwić, że będzie mokra, wózek jaki uzyskał Potter miał zabezpieczenie w postaci folii przeciwdeszczowej, a fakt, iż była dzieckiem Dracona nie polepszał sprawy, jej mimika, pomimo wieku była naprawdę zadziwiająca.
  Gdy mężczyźni się pogodzili i razem zgodnie szli pod zielono-czerwonym parasolem. Wchodząc do sklepu chwycili jeden z mugolskich wózków na kółkach i z determinacją przemierzali ciasne alejki. Dochodząc już na skraj cierpliwości z zwycięskim spojrzeniem, Potter chwyta paczkę pieluszek, która wygląda mniej więcej tak jak opisał mu ją Malfoy. 
- To ? - Pyta dla pewności Zielonooki.
- Tak, wrzucaj. 
Po drodze do kasy dodawali do koszyka niezbędne produkty do przeżycia w ich świecie. W ich małym ciasnym świecie, tam gdzie od samego początku są, tam gdzie ich egzystencja plącze się od początku znajomości, zawiłej znajomości... Tam, gdzie jedno zaklęcie zniszczyło wszystkie wspomnienia... Tam...

***

    Jak wiadomo, przed każdym ślubem mężczyźni wybywają z domu i pełni życia idą się zabawić. Wieczór kawalerski został przygotowany przez Ron'a Weasley'a, który wziął sobie ten dzień jako priorytet. Pijacki bełkot, alkohol i występ pewnych Pań w klubie nocnym były niezbędnością. Teraz szli zabawić w drugim klubie, który cieszył się ogromną renomą. Neonowe blaski odbijały się od szkiełek jednego z towarzyszów. Harry Potter, zostawiając swojego Blondyna w domu, uciekł od problemów i pojawił się na tym zdarzeniu. Aktualnie uczepiwszy się Rudowłosego pokazywał mu jak kręci się kula, znajdująca się przy barze. Przystojny pracownik oferował im różnego rodzaju napoje, a oni szaleli i korzystali z ostatniego dnia.
- P-proszę... Jeszcze troszeczkę, Roniaaaaczzkuuu! - Seplenił Brunet.
- Nie możesz Ha...y - Odpowiedział mężczyzna czkając.
- Ja kce iść już... - Powiedziała gwiazda wieczoru, Zabini. Jego rozszerzone oczy świadczyły tylko o jednym...
- Idziemy! - Krzyknął widząc, że jego towarzysz zaraz zwróci napoje jakie dziś zażył.
- Wreszcie się przestaniesz smuuuuciiićć - Nucił po cichu pijany Potter wracając do domu. 

***

   Przygotowania trwały w najlepsze, każda żywa dusza w domu została zagnana do roboty. Nie było wyjątków, nawet niechętny Ron siedział po uszy w kuchni pomagając Swojej mamie w najbardziej oczywistych rzeczach. Cicha muzyka wydobywała się z radia stojącego na parapecie, a Pani domu czym prędzej szykowała wszystko na uroczystość, która miała nastąpić niebawem. Jej jedyna córka wychodziła za mąż, może nie z takim kandydatem jakiego sobie wymarzyła, ale liczył się fakt, iż byli w sobie zakochani, co dość często okazywali. Molly Weasley, z odrobinką żalu przekazała dowodzenie nad swoim imperium dla Granger. Sama natomiast poszła zobaczyć jak wygląda jej córka, pilnie strzeżona przez swoją szaloną przyjaciółkę. Wszystko było piękne, cudowne, a zarazem tragicznie zwiastujące. 

***


Więc...
Katherine - Dziękuje za każde słowo jakie zamieściłaś w komentarzu. Jest mi niezmiernie miło, iż w ogóle miałaś chęć poświęcenia czasu i ocenienia wszystkiego. Takie komentarze czyta się z wielką przyjemnością. Jeszcze raz dziękuję ♥ ( Już lecę do czytania twojego rozdziału )
Arcanum Felis - Ilekroć czytam Twoją opinie, uśmiech jaki posiadam rozszerza się na moim obliczu. Naprawdę dziękuję za to, iż dotrwałaś ze mną do tego momentu. ♥
MartynqowyTrampeq ;3 - Dziękuję za komentarz, pamiętaj, że masz pisać i pisać!
welniewicz - Serdecznie witam, mam nadzieję, że nie obrzydzę Ci Drarry! Zapraszam do komentowania :D 
Sesil Mroczna - Witam na moim statku, kajuty są wolne, proszę się rozgościć. Dzięki za komentarz ♥
legna - Jest mi cholernie miło, iż skomentowałaś i (O Salazarze) Pochwaliłaś mnie - Jeśli mogę tak to ująć. 

Postanowiłam, iż pod koniec każdego rozdziału będzie umieszczone cokolwiek. 
I już w tym momencie - przepraszam, ale ten rozdział jest tak przesłodzony, chory i pisany w trakcie braku weny, przeplatającej się z chorobą...
(PoprawięGoKiedyś)

Wydawał się dłuższy.

Część 1:
Bajka o Śmierci

Autorstwa Arachne